najgorliwszych stronników nowego opodatkowania, którym zagrożono ludności. Cały system pański, a studjowalem go uważnie, dążył do powiększenia budżetu, zamiast go zmniejszyć. Zbawienie kraju widziałeś pan jedynie w powiększeniu i zbogaceniu urzędników, jakby to był uczynił rząd cesarski; żeby wszystko powiedzieć, starałeś się pan zjednać sobie jaknajwiększą liczbę osób interesem, zamiast pozyskać ufność wszystkich wskutek przekonań.
— Posłuchaj mnie, kochany panie Brever, gdyż prócz tego, że jesteś uczciwym człowiekiem, masz rozum w głowie. Będę więc otwartszym z tobą niż z kimkolwiek dotąd.
Człowiek inny jak pan Brever stałby się jeszcze bardziej niedowierzającym, ale pan Brever przeciwnie, coraz się ufniejszym stawał.
— Przed dwoma laty, kochany panie, broniłem tego systemu, przyznaję; bo dla czegóż nie wyznać szczerze swoich usterek? Lecz jest to jedyny błąd, jaki sobie wyrzucam w całem mojem życiu. Co pan chcesz? rozpoczynałem wtedy karjerę polityczną. Byłem wojskowym, nieznającym spraw cywilnych. Żyłem aż do owej chwili w obozach, za granicą, na polach bitwy. A przytem miałem do czynienia z monarchją resztkami goniącą, która krępowała nas najdespotyczniejszą wolą. Prąd mnie popychał, dałem się unieść! Uległem potrzebie bardziej niż przekonaniu; wiedziałem, że system był zły, opłakany. Lecz, żeby odrzucić system stary, potrzeba stworzyć nowy.
— To prawda, wyrzekł piwowar przekonany.
— Na co się zda łatać nowemi deskami stary statek? mówił dalej Rappt ożywiając się. Niech się kołacze, zatonie, a na miejsce jego zbudować nowy. Otóż to, nad czem pracuję w cieniu! Pozwalam starej tej i spróchniałej monarchji pogrążyć się w przepaść, a sam wracam do wolności, jak syn marnotrawny, ze wstydem i żalem zapewne, ale zahartowany i pełen sił i odwagi.
— O! jak to dobrze, proszę pana! zawołał wyborca, wzruszony do łez, gdybyś pan wiedział z jakiem uszczęśliwieniem tej mowy słucham, ile ulgi mi pan sprawiasz!
— Dawniej, jak to pan powiedziałeś, ciągnął dalej hrabia Rappt, ożywiając się coraz więcej, gdyż czuł, że piwowara zjednał już sobie i że trzeba stanowisko zająć całkowicie, dawniej chciałem zmniejszyć liczbę urzędników a zwiększyć ich płacę; dziś, jest wprost przeciwnie, chcę
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1803
Ta strona została przepisana.