Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1840

Ta strona została przepisana.

pana położone. W sakiewce znajdowało się tysiąc dwieście franków. List zawierał mniej więcej te słowa:
„Od dziś za rok, to jest od dnia 28. października roku przyszłego, odbierać pani będziesz przez pośrednictwo proboszcza w Bouille, po sto franków co miesiąc.
„Wychowuj dziecię jaknajstaranniej, zwłaszcza zrób z niej dobrą gospodynię. Bóg tylko wie na jakie próby wystawione będzie!
„Imię jej Mina, nie będzie nosić innego póki nie dam tego, które jej się należy“.
— Było to imię jej matki, szepnął generał pod wpływem najwyższego wzruszenia.
— List ten, mówił dalej Salvator, datowany był 28. października 1812 roku, czy masz pan co przeciwko niemu?
— Data jest dokładną, wyrazy też same.
— Gdybyśmy wreszcie powątpiewali, mówił dalej Salvator, dosyć byłoby sprawdzić, czy pismo to jest istotnie pańskiem.
Salvator wydobył z kieszeni list i podał generałowi.
Generał otworzył go prędko, przy czytaniu łzy puściły mu się z oczu.
Pan Sarranti i Salvator spoglądali na to w milczeniu.
W kilka chwil Salvator mówił dalej:
— Teraz kiedy pewien jestem, że nie ma omyłki, mogę panu powiedzieć całą prawdę; córka twoja żyje, generale.
Generał wydał okrzyk zdziwienia.
— Żyje! rzekł, pewien jesteś?
— Przed trzema dniami miałem o niej wiadomość.
— Ona żyje! zawołał generał, gdzież jest?
— Poczekaj pan chwilę, odezwał się Salvator z uśmiechem, kładąc rękę na ramieniu generała, nim panu powiem, gdzie jest, pozwól, że ci przytoczę, a raczej przypomnę jedno zdarzenie.
— O! mów, rzekł generał, tylko niech nie czekam długo.
— Nie powiem ani jednego słowa napróżno, odrzekł Salvator. Czy przypominasz pan sobie noc z 21 maja?
— Czy przypominam! zawołał generał, podając rękę Salvatorowi. Jakżebym mógł o niej zapomnieć! Tej to nocy byłem tyle szczęśliwy, żem poznał ciebie, mój przyjacielu.
— Czy pamiętasz, generale, że udawszy się na wyszukanie dowodów niewinności pana Sarrantego w parku Viry,