Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1842

Ta strona została przepisana.

— Nietylko, mój przyjacielu, otworzyłbym mu ramiona, jako mężowi mojej córki, ale błogosławiłbym go, jako jej zbawcę.
— Rzeczywiście, powiedziałeś mi to dosłownie, generale, ale czy powtórzyłbyś te słowa dziś, gdybym ci powiedział: Generale, tu chodzi o twoją własną córkę?
— Mój przyjacielu, rzeki uroczyście generał, poprzysiągłem wierność cesarzowi, to jest przysiągłem żyć i umierać dla niego. Nie mogłem umrzeć dla ojca; żyję dla jego syna.
— A więc, generale, rzekł Salvator, żyj, także dla swojej córki, ją to bowiem ocalił Justyn.
— Jakto! ta piękna dzieweczka, którą widziałem w nocy z 21 maja, wykrzyknął generał, to...
— To twoja córka, generale, rzekł Salvator.
— Moja córka! moja córka! wołał generał pijany radością.
— O! mój przyjacielu, odezwał się pan Sarranti, biorąc za rękę generała i uściśnieniem tem świadcząc o udziale, jaki przyjmuje w jego radości.
— Ale, rzekł generał, powątpiewając jeszcze, upewnij mnie. Nie tak to łatwo człowiek oswaja się ze szczęściem. Jakim sposobem przyszedłeś nie już do wiadomości, ale do pewności tych faktów?
— Tak, rzekł Salvator z uśmiechem, rozumiem, pan potrzebujesz być przekonanym.
— Lecz jeżeli sam byłeś przekonanym, dlaczego czekałeś aż dotąd?
— Bo chciałem się upewnić, ażeby nie mieć najmniejszej wątpliwości. Czyż nie lepiej było poczekać niż rozdzierać ci serce fałszywą radością? Skoro tylko miałem możność, udałem się do Rouen. Chciałem widzieć się z proboszczem w Bouille. Już nie żył. Powiedziała mi wtedy służąca, że kilka dni przedtem, jakiś pan z Paryża, który wyglądał na wojskowego, pomimo, że był ubrany po cywilnemu, przybył i pytał się o proboszcza. Nie zastawszy go, chciał się widzieć z kimkolwiek, coby mu dał wiadomość o dziewczynce, która wychowywała się w miasteczku, ale od pięciu czy sześciu lat znikła. Łatwom się domyślił, że tym panem byłeś ty, generale, i że poszukiwania twoje były daremne.
— Rzeczywiście, rzekł generał, nie mylisz się.
— Udałem się więc do mera parafji, ażeby go zapytać,