Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1864

Ta strona została przepisana.

Pan de Marande wsiadł w samej rzeczy napowrót do kabrjoletu, który szybko popędził w stronę Tuilleries.
Dwaj młodzieńcy weszli do kawiarni Desmares i kajali podać sobie śniadanie dla zabicia czasu.
Podczas tego służący Jana Roberta oddał swemu panu kartę ministra, nieomieszkawszy, rozumie się powiedzieć, że ten ostatni będzie u Jana Roberta z powrotem od króla.
Jan Robert kazał sobie powtórzyć dwa razy to samo, wziął kartę, odczytał, zmarszczył mimowoli brwi, nie dlatego, żeby obawiał się, nie, młody ten człowiek był odważnym, jak jego pióro i szpada, tylko niewiadomość niepokoiła go.
Czego mógł chcieć od niego pan de Marande o godzinie ósmej z rana, o takiej godzinie, o której ministrowie już nie śpią, to prawda, ale o której za to poeci śpią?
Na szczęście nie potrzebował długo czekać. Punkt o dziesiątej zadzwoniono u drzwi, a we dwie sekundy potem służący wprowadził pana de Marande.
Jan Robert powstał.
— Przepraszam bardzo, powiedział, ale pan byłeś łaskaw być u mnie o wpół do dziewiątej z rana.
— A pan nie mogłeś mnie przyjąć, odparł pan de Marande, rzecz bardzo prosta, rozmawiałeś z dwoma swoimi przyjaciółmi, Petrusem i Ludowikiem, o interesie, a do nas to finansistów stosuje się przysłowie: „Interesy przed przyjemnościami. “ Opóźniłeś pan przyjemność, jakiej doznaję widząc go.
Słowa te mogły tak dobrze być drwinami, jako też grzecznością. Nie wiedząc dobrze czego się trzymać, Jan Robert przysunął fotel panu de Marande. Bankier usiadł, dając znak Janowi Robertowi, żeby zajął miejsce obok.
— Odwiedziny moje zdają się dziwić pana, wyrzekł.
— Panie, powiedział Jan Robert, są one dla mnie takim zaszczytem...
Bankier przerwał.
— Dziwi mnie, iż nie uczyniłem tego wcześniej. Lecz my finansiści jesteśmy uosobioną niewdzięcznością i zapominamy pośród prac naszych o ludziach, którzy uprzyjemniają nam chwile. Dość panu powiedzieć, iż od czasu, jak zaszczycasz dom mój przy ulicy Lafitte swemi odwiedzinami, wstyd mi pójść do ciebie z pierwszą wizytą.