Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1876

Ta strona została przepisana.

liere na ich cześć napisał wierszyk: „To miejsce mi sprzyja“ i t.d.
— Jeżeli masz pan co do powiedzenia panu de Valgeneuse, podjął bankier, to spiesz się, albowiem sam ci to powie, że pilno mu bardzo.
— Czy rzeczywiście do mnie przybyłeś z odwiedzinami, kochany przyjacielu? wyrzekł Loredan, wyciągając rękę do Kamila.
— Bez wątpienia, odrzekł kreol, lekko się rumieniąc.
— Nie udało ci się: bo mnie nie ma w domu, wyjechałem, powiedział Loredan, wsiadając do powozu z panem de Marande, ale z tem wszystkiem wejdź, zastaniesz moją siostrę, której widok będzie dla ciebie, zdaje mi się, równie przyjemny, jak mój. Bądź zdrów, albo raczej do prędkiego zobaczenia!
I powóz potoczył się galopem.
W dziesięć minut potem pan de Valgeneuse wchodził do izby parów i zabierał głos.

XIV.
Mowa pana Loredana de Valgeneuse w Izbie parów oraz co ztąd wynikło.

Zwycięztwo pod Nawarynem, ostatnia reakcja Europy przeciwko Azji zostało nareszcie okupione sześciu laty nieustannych bitw i walk olbrzymich.
Epaminondasy, Alcybiady i Temistokle nowocześni zdumiewali cały świat; rzekłbyś, że jak Tezeusz odszukali ciężkie miecze ojców, zagrzebanych na polach Maratonu, Leuktry, Mantynei.
Pod tem uczuciem niepodległości odradzającem się u Greków, po tylu latach snu, pod tchnieniem rewolucji francuskiej, zabiło serce całej Europy. Opiewali ich Hugo i Lamartine, Bajron umarł dla nich. Sprawa ich stała się niejako sprawą Francji, która jęczała nad ich klęską, tak jak przyklaskiwała ich zwycięztwu.
Lecz im to uczucie bardziej było powszechne i narodowe, tem mniej smakowało ono panu de Villele, i przypomnijmy sobie, że nikt bardziej odeń nie okazał się nieprzyjacielem rewolucji helleńskiej.
To też, kiedy pan Loredan de Valgeneuse, którego o-