— Posłuchaj pan, odezwał się wolno i poważnie Salvator, ja nienawidzę pana de Valgeneuse z powodów, o których dowiesz się kiedyś, może nawet niedługo, jeśli mam wierzyć przeczuciom. Miałbym nawet do pomszczenia osobistą na nim obrazę, ale jest na świecie człowiek, któremu poprzysiągłem, że nie dotknę włosa z jego głowy. Otóż zdaje mi się, panowie, że gdybym przyjął obowiązek świadka, a w spotkaniu, na które się zanosi, zdarzyło się nieszczęście naszemu nieprzyjacielowi, to jabym nie dotrzymał danego słowa.
— Masz słuszność, kochany panie Valsigny, rzeki pan de Marande, pozostaje mi tylko przeprosić cię za to, żem cię trudził.
— Jeżeli nie mogę panu służyć za świadka, rzeki Salvator, to mogę ci być użytecznym może jako chirurg, a jeżeli zechcesz mnie przyjąć, oddaję się na twoje usługi.
— Wiedziałem dobrze, iż pan mi wyświadczysz przysługę, rzekł pan de Marande, wyciągając rękę do Salvatora.
I wyszedł z generałem, który zobowiązał się przyjechać nazajutrz z rana zabrać z sobą Salvatora; ten bowiem uważał, iż jako chirurg może bez niewłaściwości uczestniczyć w pojedynku.
Z ulicy Macon udali się na ulicę Luksemburg, gdzie mieszkał generał Pajol, który bez wahania przyjął propozycję bankiera.
W kwadrans potem dwaj generałowie weszli do salonu pana de Valgeneuse, który leżąc na kanapie, śmiał się do rozpuku z konceptów Kamila de Rozan oraz drugiego podobnego pustaka, swego przyjaciela.
— Panie, rzekł hrabia Herbel, generał Pajol i ja pragnęlibyśmy pomówić z panem kilka chwil na osobności.
— Dlaczegóż na osobności, panowie? zawołał Loredan. Możecie, przeciwnie, mówić wobec moich przyjaciół, przed którymi nie mam nic skrytego.
— W takim razie, odparł sucho generał Herbel, mamy zaszczyt żądać od pana w imieniu pana de Marande zadosyć uczynienia za uczynioną mu zniewagę.
— Czy panowie jesteście świadkami pana de Marande? zapytał Loredan.
— Tak, panie, odrzekli razem obaj generałowie.
— A więc, panowie, odezwał się Loredan, wstając i wskazując na dwóch młodzieńców, oto są moi świadkowie.
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1881
Ta strona została przepisana.