Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1906

Ta strona została przepisana.

stry Celestyny, oraz Salvatora. Listy matki i siostry pełne były szczęścia; list od Salvatora pełen otuchy; nie było więc czego się martwić.
Każda niedziela spędzona w towarzystwie pensjonarek, w willi pani van Slyper, była jakoby najsłodszą uroczystością dla dwojga narzeczonych; napawali się rozkoszą z radością nowonarodzonych, przypatrując się słońcu.
Na folwarku przytykającym do willi pasały się krowy, kozy i owco. Żeby wszystko powiedzieć, życie Miny i Justyna było długą idyllą, pełną szału sielanką; serca ich śpiewały zgodnie miłosny koncert, który zwie się „symfonią pasterską“.
Całe lato zeszło w ten sposób. Podczas zimy napawali się rozkoszą domowego ogniska pani van Slyper.
Nawet w czasie tej pory jeżdżono do domku wiejskiego, który hermetycznie pozamykany i rozkosznie ogrzany, z tysiącem kwiatów w oranżerji otaczającej domek, przypominał w całej pełni jesień, dnie ciepłe i słoneczne lato.
W pierwszych dniach stycznia, pewnej niedzieli, gdy wszystkie pensjonarki, Justyn, Mina i przełożona rozmawiali w oranżerji, która w czasie zimy służyła za salon, służący oznajmił Justynowi, iż dwóch panów wracających z Paryża od pana Salvatora, chcieli się z nim widzieć.
Justyn i Mina zadrżeli.
Ci dwaj panowie, których nie potrzebujemy wymieniać, byli to generał Lebastard de Prémont i pan Sarranti.

III.
Symfonja uczuć.

Justyn poszedł, a przybywszy do jadalni spostrzegł tam dwóch mężczyzn wysokiego wzrostu, jeden z nich owinięty był długim płaszczem, drugi zapięty w szeroką czamarę. Widząc wchodzącego Justyna, podszedł doń, skłonił się, a odwijając kołnierz opończy, ukazał piękną i dumną głowę, znużoną może cokolwiek, lecz pełną szlachetności i energii. Był to generał Lebastard de Prémont.
Drugi, ten, który był owinięty w długi płaszcz, ukłonił się zdala z pewnym szacunkiem, ale nie poruszając się z miejsca.