Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1965

Ta strona została przepisana.

— Dobrze, słyszałem też, że nazwisko, które noszą, nie jest właściwie ich nazwiskiem. Czy wiesz co o tem?
— Ich rzeczywista nazwa jest Madon, ale nie Bouquemont.
— Od czasu jak opuścili Nancy jak żyli?
— Fizycznie dość dobrze, moralnie bardzo źle, oszukując i zaciągając długi, gdy nie mieli kogo oszukiwać. Gdyby tylko wasza wysokość dała mi dwadzieścia cztery godzin, mogę zaręczyć, iż dowiedziałbym się wszystkiego pod tym względem.
— Napróżno, odjeżdżam dziś wieczorem, a odjeżdżam, dowiedziawszy się tego, com chciał wiedzieć. Potem dobywając pięć ludwików z sakiewki: Oto jest zaliczka, powiedział, dając pięć sztuk złota Avoinowi, być może, iż otrzymasz rozkazy bez podpisu; każde takie polecenie będzie opatrzone maleńkim mandatem, mającym na celu wynagrodzenie cię za trudy; odsyłać będziesz odpowiedź na te zlecenia poste-restante w Rzymie, trzy X położysz na kopercie, po tem będę je poznawał.
Avoine skłonił się z giestem, który oznaczał: „Czy to już na teraz wszystko?“ Monsignor zrozumiał.
— Szpieguj wszystkie poruszenia tych dwóch ludzi, ażebyś był gotów dać mi o nich objaśnienia. Idź już sobie.
Avoine wyszedł cofając się.
Monsignor Coletti czekał aż się drzwi zamkną, a po chwili milczenia i rozmysłu:
— A teraz do drugiego, wyrzekł.
Potem, wyszedłszy z oratorjum, przeszedł przez salon i wkroczył do gabinetu.
Tam siedział ksiądz Bouquemont zagłębiony w fotelu, kręcąc młynka palcami i spoglądając w sufit.
— No cóż, mości księże, zapytał, czy będziesz mógł powiedzieć co zaszło u marszałkowej de Lamothe-Houdan?
— Księżna zdaje się, iż przyjęła mnie za spowiednika, odrzekł ksiądz.
— Jakto, zdaje się? zapytał jezuita głosem zdziwionym.
— Księżna nie bardzo jest rozmowna, podjął ksiądz. Wasza wysokość musi przecież o tem cokolwiek wiedzieć. Nie mogę więc rzec napewno jakie na niej wywarłem wrażenie, i oto dlaczego miałem honor powiedzieć waszej ekscelencji: zdaje mi się, że księżna mnie przyjęła.
— Wszelakoż, zahaczyłeś się w tym domu?
— Takie jest przekonanie margrabiny de la Tournelle,