ka? Dlaczego Pszczółki nie ma? Jak można było pozwolić, by wychodziła na taki czas? Czemuż nie słyszałem dziś ani razu Pszczółki śpiewającej? Pszczółka jest smutna? Pszczółka jest chora?“ I od rana do wieczora nie słyszano nic innego, jak tylko rozlegające się imię Pszczółki; była ona jakoby wietrzykiem odżywiającym cały dom, gdzie jej brakowało, było smutno; gdzie się zjawiła, wesołość wchodziła z nią razem.
To też z nieopisanym strachem począł marszałek czytanie tych listów, które go raz już tak głęboko przeraziło.
Niestety! wszystko się miało zmienić dla tego biednego starca! Na podobieństwo zamków padających w ruinę, rozsypywały się wszystkie jego wierzenia. Jedno mu już tylko zostało i miało zagasnąć tak, jak i tamte. O! srogie przeznaczenie, człowiek ten był piękny, dobry, odważny, uczciwy, godny; posiadał wszystko, co czyni człowieka szczęśliwym i wielkim; nic mu nie brakowało, żeby otrzymać miłość, a oto pod koniec życia począł przechodzić męki, przy których niczem były te, jaki przechodzili najwięksi zbrodniarze.
Gdy się już przekonał o swym losie, gdy już rozważył upadek swój moralny, to jest śmierć wiary, zakrył twarz rękami i gorzko zapłakał.
Łzy są dobroczynne. Zmieniają one truciznę w miód i goją rany duszy.
Po długim płaczu podniósł się, i stanąwszy w głowach umarłej, tak zaczął mówić:
— Kochałem cię bardzo, o Rino! zasługiwałem, abyś mnie również kochała. Ale wóz życia przewiózł mnie szybko, i patrząc tylko przed siebie, w tuman kurzu przezemnie samego wzniesiony, nie dostrzegłem obok siebie biednej roślinki, którą deptałem. Tyś wołała, ale ja nie przyszedłem ci na pomoc, i uchwyciłaś, aby się podnieść, pierwszą lepszą rękę, którą ci podano. To moja wina, Rino, to moja bardzo wielka wina, sam się oskarżam przed twojemi zwłokami, i proszę Boga, żeby mi przebaczył. Ztamtąd wyszły wszystkie twoje niedole, ztamtąd wyrosły wszystkie nasze nieszczęścia... Więc aż życiem przepłacić musiałaś mój pierwszy błąd, a ja mojem przepłacę twój ostatni występek. Bóg był surowym względem ciebie, biedna moja żono! Ja to powinienem był pokutować pierwszy. Ale jest wspólnik wszystkich naszych nieszczęść, i ten nie ma wymówki.
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1982
Ta strona została przepisana.