Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1995

Ta strona została przepisana.

— Napiszę zaraz po twojem odejściu.
— Nie, odparł hrabia gniewnie, nie byłbym spokojny. Napisz mu te słowa: „Nieomieszkaj za nic w świecie przyjść jutro“. Dasz mi list, a ja podejmuję się reszty.
Księżniczka Regina spojrzała na niego z rodzajem przestrachu.
— Nigdy! zawołała.
— Dobrze! powiedział hrabia, zwracając się po drugi raz w stronę drzwi, wiem, co mi pozostaje do zrobienia.
— Panie! zawołała biedna kobieta, zrozumiawszy myśl jego, napiszę.
— To co innego! mruknął głucho hrabia, któremu oczy zaświeciły radością złowrogą.
Księżniczka wzięła ćwiartkę papieru, napisała słowa podyktowane przez hrabiego, włożyła list w kopertę nie pieczętując i dała mu go, mówiąc:
— Jeżeli zdrada ukrywa się pod tem, biada ci panie hrabio!
— Jesteś dzieckiem, Regino, powiedział hrabia Rappt, biorąc list, gdy ja zajmuję się twem szczęściem, ty zanadto zapominasz, że jestem twoim ojcem.
Hrabia wyszedł skłoniwszy się z szacunkiem księżniczce, lecz zaledwie drzwi zamknął za sobą, biedna Regina tonąc we łzach i składając ręce do bolesnej modlitwy, zawołała:
— O! moja biedna matko, moja biedna matko!

Koniec tomu siedmnastego.