Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/2015

Ta strona została przepisana.

— Nie żyje!... nie żyje!... zawołał starzec z boleścią. Nie żyje!... zabity ręką innego!.. Cóżeś pan uczynił? dodał, patrząc na młodego człowieka ze łzami gniewu w oczach.
— Przepraszam, powiedział Salvator, który niezrozumiał rodzaju boleści starca, lecz przed Bogiem przysięgam, że tylko broniłem życia.
Pan de Lamothe-Houdan nie zdawał się słyszeć; łzy spływały mu po obliczu, a wyrywając sobie włosy z rozpaczy:
— Tak więc, mówił do siebie, lecz o tyle głośno, że Regina i Salvator mogli słyszeć, tak, on oszukiwał mnie przez lat dwadzieścia, zaprowadził żonę moją do grobu, biedne serce moje poddał rozpaczy, wyrwał mi szczęście, splamił moje imię, i w chwili gdy miał ponieść śmierć z mojej ręki, padł z ręki innego? Gdzie on jest? gdzie jest?
— Mój ojcze!... mój ojcze!... wołała księżniczka.
— Gdzie on jest? podjął znów marszałek z wściekłością.
— Mój ojcze! powtórzyła Regina, otaczając go ramieniem, czoło twoje jest zlodowaciałe. Chodźmy do domu, mój ojcze.
— Chcę go widzieć! Gdzie on jest? wyrzekł stanowczo pan de Lamothe-Houdan, spoglądając blędnemi oczyma.
— Błagam cię, chodźmy, ojcze, nalegała Regina.
— Nie jestem twoim ojcem! zawołał straszliwym głosem starzec, odtrącając ją silnem ramieniem.
Młoda kobieta krzyknęła raz tylko, ale tak boleśnie i żałośnie, iż zdało się, że to pożegnanie z życiem. Ukryła głowę w rękach i gorzko płakała.
— Panie marszałku, powiedział Salvator, hrabina ma słuszność, noc jest mroźna, może się pan przeziębić.
— Co znaczy noc! co znaczy zimno! wyrzekł starzec. Bodajby mróz zamienił ciało moje w głaz! bodajby śnieg okrył mnie swoim całunem, a noc pokryła wstyd mój!
— Na miłość Boga! panie marszałku, uspokój się! wyrzekł łagodnie Salvator.
— Więc nie widzisz, że głowa moja pała, że krew gotuje się, że mam gorączkę, i że godzina w której do ciebie przemawiam, jest może ostatnią? Posłuchaj mnie więc, jak słuchają umierającego. Zabiłeś mojego nieprzyjaciela, ja go chcę widzieć.
— Panie marszałku, odezwała się łkając Regina, jeżeli nie mam prawa nazywać cię ojcem, to mam prawo kochać