Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/2016

Ta strona została przepisana.

cię, jak córka. W imię więc miłości, jaką zawsze miałam dla ciebie, oddalmy się ztąd, chodźmy do domu.
— Nie, odrzekł gwałtownie starzec, odpychając ją powtórnie. Chcę go widzieć. Ponieważ nie chcecie zaprowadzić mnie do niego, sam pójdę.
I skręcając nagle, poszedł do szpaleru, gdzieśmy widzieli księżniczkę Reginę. Salvator poszedł za nim, a wziąwszy go za ręce, powiedział:
— Chodź, panie marszałku, zaprowadzę cię.
Przebiegli szybko aleję, oddzielającą ich od trupa, a gdy przyszli na miejsce, starzec przyklęknął na jedno kolano, podniósł jego skrzepłą już głowę, zwrócił twarz do światła księżyca, i patrzał oczyma iskrzącemi z wściekłości i nienawiści:
— Jesteś już trupem 1 powiedział. Nie mogę cię wypoliczkować, ani ci w twarz napluć! Ciało twe nieczułe, bezwładność wydziera mi zemstę!
Potem, opuszczając trupa i podnosząc się, popatrzył na Salwatora mokremi od łez oczyma.
— O! nieszczęśliwy! zawołał, pocóżeś go zabił?
— Drogi Pańskie są nieprzeniknione, wyrzekł surowo młodzieniec.
Zanadto tego było dla biednego starca. Raptowny dreszcz go schwycił.
— Oprzyj się pan na mojem ręku, powiedział Salvator, zbliżając się.
— Tak, tak, jąkał pan de Lamothe-Houdan.
Salvator spojrzał na niego, a widząc bladą twarz okrytą zimnym potem, oczy przymknięte, usta zsinałe, porwał go na ręce i przeszedł aleję, w końcu której księżniczka Regina z czołem schylonem, ze skrzyżownnemi rękami czekała.
— Księżniczko, powiedział Salvator, życie marszałka jest w niebezpieczeństwie, prowadź mnie do jego pokoju.
Skierowali się do apartamentów marszałka i złożyli go zemdlonego na kanapie. Regina próbowała ocucić go, ale daremnie. Salvator zadzwonił na służącego.
— Pójdę obudzić Nanę, rzekła księżniczka.
— Pójdź pani najpierw do siebie, powiedział Salvator, przynieś co tylko masz octu i soli trzeźwiących.
Księżniczka pobiegła; wróciła opatrzona flakonami i zastała Salwatora rozmawiającego z marszałkiem, którego za pomocą tarcia, przyprowadził do przytomności..