Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/2020

Ta strona została przepisana.

poprzedzającego. Wprawdzie pp. Villele, Corbiere, Peyronnet, Damas i Clermont-Tonnerre opuścili władzę, ale pp. Martignac, Caux i Ferronays, należący już przedtem do zarządu, pierwszy jako członek rady stanu, drugi jako dyrektor jednego z wydziałów wojskowych, trzeci jako poseł w Petersburgu, nie byli wcale ludźmi nowymi, i zdawało się, że przyszli po to tylko, ażeby ciągnąć dopóty, aż się nadarzy sposobna chwila panu de Villele do objęcia nanowo władzy urzędowej.
O tym nowym gabinecie mówili liberalni:
— On nie ma racji istnienia; nie stworzony do życia.
Próbowano załagodzić niezadowolonych, odwołując prefekta policji pana Delavan i zastępując go panem de Belleyme, prokuratorem królewskim w Paryżu; zniesiono nawet policję ogólną do spraw wewnętrznych, co pociągało za sobą odsunięcie pana Franchet; lecz ta podwójna i konieczna satysfakcja, rzucona na ofiarę opinji publicznej nie wzbudziła wiary w siłę i trwałość nowego ministerjum.
Jednym z ludzi najwięcej zważających na niepewne kroki, wahania i zaniepokojenia jego królewskiej mości Karola X. oraz pana de Chabrol, był pan Jackal.
Skoro tylko pan Delavan został odwołanym, wypadało koniecznie panu Jackalowi usunąć się za swym naczelnikiem.
Jakkolwiek rola, którą grał w prefekturze policji, nie miała stałego znaczenia, ani doniosłej ważności dla nowego politycznego kierunku, jakim rząd pójść zamierzał, jednak czytając w „Monitorze“ postanowienie nadające panu de Belleyme zarząd prefektury policji, pan Jackal opuścił ze smutkiem głowę na piersi i rozmyślał głęboko nad próżnością rzeczy ludzkich.
Był pogrążony w tem rozmyślaniu, gdy wszedł woźny z oznajmieniem, że nowy prefekt, zainstalowany od godziny, prosi, aby przyszedł do jego gabinetu.
Pan de Belleyme, człowiek rozumny, głęboki prawnik i równie głęboki filozof, nie potrzebował długo rozmawiać z panem Jackalem, ażeby wiedzieć z kim ma do czynienia, a jeśli udawał przez chwilę, że chce wyprzeć go z posady, to nietylko dlatego, iżby go nastraszyć, jak raczej, ażeby zapewnić sobie jego wierność.
Znał go oddawna i wiedział, jaki skarb środków leżał w tym płodnym mózgu. Położył tylko jeden warunek na