Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/2066

Ta strona została przepisana.
VIII.
W którym powiedziane jest jak się mści kobieta, która kocha.

Wejście pani de Rozan do pokoju zajmowanego przez Zuzannę i Kamila było tak niespodziewanem, że wywarło na obojgu wrażenie piorunujące.
Widząc ich nieruchomość i bladość, można było wziąć ich za posągi.
— To ja! podjęła kreolka głucho. Czy nie poznajecie mnie? Kochankowie milczeli.
— Kamilu ciągnęła dalej pani de Rozan, patrząc w oczy swemu mężowi, tyś mnie bezwstydnie oszukał, nikczemnie zdradził, przychodzę żądać od ciebie rachunku za podłość i zdradę.
Zuzanna podniosła głowę słysząc te wyrazy, ona chciała więcej zrobić, jak podnieść głowę, chciała odpowiedzieć, gdy Kamil położył jej rękę na ustach, mówiąc półgłosem, lecz niedość cicho, żeby kreolka nie mogła usłyszeć:
— Cicho bądź!
Pani de Rozan zbladła i zamknęła oczy na chwilę.
Potem, jakby przezwyciężyła żal, który był przyczyną następujących słów:
— Nędzny! powiedziała, mówi jej ty, przy mnie.
Kamil pomyślał, że czas mu wystąpić.
— Posłuchaj mnie, Dolores, wyrzekł najsłodszym głosem, »ie chcę skrywać zdrady, lecz miejsce to nie wydaje mi się wcale właściwem na tłómaczenie, jakiego masz prawo żądać.
— Tłómaczenie! zawołała drżąc kreolka, ty mówisz o tłómaczeniu między nami! Z czegóż ty możesz się tłómaczyć? Ze zbrodni? Czy ja tu nie stoję żywa przed tobą? Czy to ja pierwsza przysięgałam tobie dozgonną miłość? czy ja pierwsza przysięgałam wierność bez granic? czy ja zdradziłam przysięgę? Cóżbyś więc mógł powiedzieć, czego ja nie wiem?
— Powtarzam ci, podjął Kamil, zsuwając brwi, że ta scena w hotelowym numerze jest w najgorszym guście. Wróć więc do swego pokoju, a za chwilę przyjdę do ciebie.
— Czyś szalony, Kamilu, rzekła młoda kobieta, przera-