Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/2068

Ta strona została przepisana.

amerykanin, czyż nie widzisz, że muszę rozmówić się z tą biedną istotą.
— Nie potrzebujesz rozmawiać ze mną Kamilu, kiedy ja nie chcę cię słuchać, odrzekła pani de Rozan.
— Powiedz, czego żądasz Dolores? spytał Kamil, schylając czoło. Jestem gotów wszystko uczynić co zechcesz.
— Podły! podły! podły! głucho szepnęła Zuzanna.
Kamil nie słyszał lub udał, że niesłyszy tych słów i powtórzył:
— Mów czego żądasz?
— Żądam, powiedziała pani de Rozan z uśmiechem kobiety przekonanej, iż kara była w jej ręku, żądani żebyś pokutował długo i boleśnie za twoją zbrodnię.
— Będę pokutował, odrzekł Kamil.
— O! tak, tak, szepnęła kreolka, długo, i wcześniej zaczniesz, niźli sam myślisz.
— Zaczynam od tej chwili, Dolores, powiedział Kamil, bo się rumienię ze wstydu.
— To jeszcze nie dosyć, Kamilu, rzekła kreolka potrząsając głową.
— Wiem, że jestem winny, bardzo winny; przepędzę życie, żałując za mój postępek.
— A mnie, Kamilu! odezwała, śmiejąc się Zuzanna, jaką rolę przeznaczasz w tej pokucie?
— Posłuchaj mnie Dolores, a nie słuchaj jej, zawołał młody człowiek, przysięgam, że uczynię wszystko, co będzie w mocy mojej, żebyś zapomniała o chwili błędu.
Ale Dolores potrząsnęła po raz drugi głową.
— To nie dosyć, powtórzyła.
— Czegóż więc chcesz?
— Zaraz ci powiem.
Pani de Rozan zdawała się namyślać przez chwilę. Następnie podjęła:
— Po wiedziałam ci Kamilu, że wszystko słyszałam z pokoju, gdzie byłam ukrytą.
— Tak jest; słucham cię, mów, mów.
— O szepnęła Zuzanna.
— Wiesz zatem, ciągnęła dalej kreolka, wszystko com mogła wysłuchać; otóż mimo twej wiedzy, Kamilu, nie domyślając się, machinalnie, tyś mówił ciągle o mnie tylko tej kobiecie dla której mnie zdradziłeś.
— To prawda! żywo zawołał Kamil, zachwycony, że