zmysłów, po dziesięciu dniach lekarz dał zapewnienie zdrowia; po dwu tygodniach Karmelita wstała. Łzy jej popłynęły; była ocaloną! Tak jednak osłabła, że zaledwie mogła parę słów wymówić.
Otworzywszy oczy ujrzała w głowach swego łóżka uczciwą twarz Kolombana, ostatnią twarz, którą widziała zamykając oczy, pierwszą, którą spostrzegła po ich otwarciu. Skinęła lekko głową na znak wdzięczności i podzięki, potem wydobyła z pod kołdry rękę wycieńczoną skutkiem gorączki i podała ją młodzieńcowi, który zamiast uścisnąć, ucałował ją z szacunkiem, tak jak gdyby znamię boleści wyryte na czole dziewicy, było w oczach szlachetnego Bretona, tytułem do czci tak wielkim, jak korona na czole królowej.
Miesiąc Karmelita przychodziła do zdrowia, w początkach marca dopiero wróciła do swego pokoju, a Kolomban zajął swoje mieszkanie.
Od tego dnia, przerwało się zbliżenie między obojgiem. Kolomban zachował w zakątku pamięci swej wspomnienie piękności i dobroci dziewicy. Karmelita zachowała w zakątku serca wdzięczność bez granic i uczucie wysokiego szacunku dla Kolombana.
Ale nie widywali się już inaczej, jak tylko dwoje sąsiadów mieszkających na jednem piętrze, to jest w rzadkich odstępach. Gdy się spotkali, powstawała krótka pogadanka na progu drzwi, i na tem koniec; nigdy jedno drugiego nie odwiedziło.
Nadszedł miesiąc maj, ogródek Kolombana dotykał do ogródka Karmelity; prosty płot z bzów wznosił się między dwoma ogródkami. Byli tedy niejako w tym samym ogrodzie, albowiem, skoro wiatr poruszał bzy, żywopłot roztwierał się jakby dla ułatwienia rozmowy, a kwiatki przechylały się to na jednę to na drugą stronę.
Pewnego wieczora, na żądanie Karmelity, młodzieniec otworzył fortepian i z długo zamkniętego instrumentu, milczącego jak serce jego, dobywał harmonijne tony, które przez otwarte okna, brzmiały w cichem powietrzu wieczornem i kołysały Karmelitę, jak świeże powiewy wiosenne.
Miała więc razem woń i melodję. A w gruncie tego wszystkiego, smutek, głęboki smutek!
Biedna Karmelita, była w najgorszem lub najlepszem
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/207
Ta strona została przepisana.