Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/2075

Ta strona została przepisana.

Otóż, napad pedogryczny ani myślał tak prędko przeminąć, jak to był marzył synowiec hrabiego Herbela; przeciwnie, wzmagał się co parę godzin, a generał w wielkich cierpieniach myślał nieraz, żeby wypłatać figla pedogrze, strzelając sobie w głowę.
Petrus tkliwie kochał swego stryja; odgadł jego myśl, a kilka słów od serca, po nich dwie łzy otarte ukradkiem, do tego stopnia rozrzewniły generała, iż wyrzekł się swego smutnego zamiaru.
Stanęło na tem, gdy weszła do pokoju jak uragan, margrabina de la Tournelle, czarno ubrana.
— O! zawołał hrabia Herbel, czy śmierć tak już jest bliską, że przysyła mi największe utrapienie mego życia?
— Kochany generale, wyrzekła margrabina de la Tournelle głosem, który starała się uczynić wzruszonym.
— Co tam takiego? zapytał opryskliwie hrabia. Czy nie mogłabyś pani pozwolić mi umrzeć spokojnie?
— Generale, wiesz, jakie nieszczęścia zaszły w pałacu de Lamothe-Houdan?
— Widzę już, co się święci, wyrzekł hrabia Herbel, marszcząc brwi i przygryzając usta, odgadłaś pani, że synowiec mój i ja szukamy najkrótszej drogi do wyzwolenia się z życia i przyszłaś je skrócić.
— Nie w świetnym humorze jesteś dziś, jak widzę, generale.
— Przyznaj pani, że cieszyć nie mam się wcale z czego, odpowiedział hrabia, spoglądając to na margrabinę, to na swą nogę, pedogra i... Miał wyrzec i „pani,“ ale się powstrzymał i mówił dalej: Cóż nareszcie chcesz pani odemnie?
— Czy zechcesz posłuchać? zapytała margrabina wesoło.
— Cóż mam robić? odpowiedział hrabia wzruszając ramionami. Następnie zwracając się do synowca: Petrusie, wyrzekł, już trzy dni nie oddychałeś powietrzem Paryża; wracam ci wolność na dwie godziny, moje dziecko; wiem ja co znaczą rozmowy pani margrabiny, ani wątpię, że zechce przedłużyć dzisiejszą aż do twego przyjścia. Tylko rozumiesz mnie, baw się, ale nie dłużej, jak dwie godziny, bo nie odpowiadam za siebie.
— Za godzinę będę z powrotem, mój stryju! zawołał Petrus, ściskając serdecznie ręce generała, tyle tylko, że pójdę do siebie.