Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/2080

Ta strona została przepisana.

— Odwagi, chłopcze! a ponieważ żyłem zawsze jak na szlachcica przystało, nie chciej, bym umierał jak mieszczanin, rozczulając się nad swoją śmiercią. Idź więc po swego przyjaciela.
Ludowik wszedł.
Po pięciu minutach Petrus mógł wyczytać w oczach Ludowika wyrok śmierci hrabiego Herbela.
W samej rzeczy, podawszy rękę młodemu lekarzowi, generał ścisnął następnie z wylaniem dłoń swego synowca:
— Moje dziecko, powiedział najczulszym swym głosem, margrabina de la Tournelle prosiła mnie tylko co, czując zapewne moją śmierć bliską, żebym jej się wyspowiadał z grzechów mojego życia. Popełniłem o ile wiem, jeden tylko, to prawda, że nie do powetowania; zaniechałem widywać się z najuczciwszym człowiekiem, jakiego w życiu spotkałem, chcę mówić o twym ojcu, korsarzu. Powiesz temu staremu jakobinowi, że mojem jedynem zmartwieniem przy śmierci było, ze nie mogłem uścisnąć mu ręki.
Dwaj młodzi ludzie odwrócili głowy, żeby ukryć przed poczciwym szlachcicem łzy spływające im z oczu.
— Cóż znowu, Petrusie, wyrzekł hrabia Herbel, który zauważył ten ruch i zrozumiał jego znaczenie, czy nie jesteś mężczyzną? a widok dogasającej lampy czyż jest tak niezwykłem zdarzeniem, żebyś miał przedemną chować twoją zacną twarz w ostatniej chwili mego życia? Zbliż się, moje dziecko, ty także, doktorze, mój przyjacielu. Dużo i długo żyłem; szukałem, nie zdając się szukać słowa zagadki życia ludzkiego; nie szukajcie go, moje dzieci, bo przyszlibyście tak jak ja do tego smutnego przekonania, iż z wyjątkiem jednego lub dwóch serdecznych uczuć, jak to, któremi wy mnie natchnęliście, twój ojciec i ty, najsłodszą chwilą w życiu jest zaiste chwila, gdy je człowiek opuszcza.
— Mój stryju! mój stryju! zawołał Petrus łkając, w imię Boga, pozwól mi sądzić, że mamy przed sobą wiele jeszcze dni, w których będziemy filozofować nad życiem i śmiercią.
— Dziecko! wyrzekł hrabia Herbel, spoglądając na synowca okiem zarazem pełnem żalu, ironji i rezygnacji, dziecko, patrzaj! Potem, zwracając się jakby go wołał wódz: Oto jestem! zawołał, jak stary Mohikan z Prerji.
Tak to umarł potomek rodu Courtenay, generał hrabia Herbel.