Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/2087

Ta strona została przepisana.

W rok po tej scenie Róża odziedziczywszy dwa miliony, które mimowoli zostawił jej pan Gerard, zaślubiła przyjaciela naszego Ludowika, który się stał jednym z najsławniejszych lekarzy i jedną z naszych naukowych znakomitości.
I jakby dla usprawiedliwienia przysłowia, które mówi: „Wszystko jest dobre, co się kończy dobrze“, Róża odzyskała zdrowie, przez miłość, co dowodzi, iż Molier, jak to utrzymywał Jan Robert, jest także najsławniejszym lekarzem w świecie, ponieważ jego to dziełem jest utwór: „Miłość lekarzem!“

XI.
Cześć nieszczęśliwemu męztwu.

Od pana Marande najpierw dowiedziała się Chante-Lilas o śmierci pani Kamilowej de Rozan i o aresztowaniu szlachcica amerykańskiego. Księżniczka Vanvres poświęciła jedną łzę pamięci swego dawnego kochanka i szybko przeszła do innego w rozmowie przedmiotu.
Jest to cechą nieszczęśliwych naszych paryskich gryzetek, że ogołacają się choćby z ostatniej koszuli dla pierwszego kochanka, a zaledwie łzę jednę poświęcają kochankom następnym.
— Takie było jego przeznaczenie! rzekła, gdy pan de Marande powiedział, iż Kamil co najmniej, i to za wielkiemi protekcjami, skazanym miał być na kilka lat galer.
— A dlaczegóż to, kochana przyjaciółko, zapytał pan de Marande, jesteś tego przekonania, iż każdy, kto ma zaszczyt kochać się w tobie, tak smutno kończy? Jest to nader okrutne rozwiązanie?
— Zamieniają tylko kajdany, odrzekła, uśmiechając się gryzetka. A wreszcie, dodała spoglądając drwiąco na nowego ministra skarbu, ja przecież nie mówię, żeby wszyscy tak kończyli! Naprzykład ty, moje życie, tak mało nabroiłeś na świecie, że możesz w zamian mieć zapewnione krzesło w raju. Ale, ale, miałam też zapytać się à propos krzesła, kiedy ostatecznie debiutuje signora Karmelita?
— Pojutrze, odrzekł pan de Marande.
— Czy zamówiłeś dla mnie lożę, o którą cię prosiłam?
— Spodziewam się, odpowiedział z ugrzecznieniem bankier.