Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/2094

Ta strona została przepisana.

Obok niej, z prawej, czarno przebrany tym razem, siedział ten, któregośmy widzieli w teatrze w Wiedniu strojnego w kaszmirze białym, przetykanym perłami, w turbanie ze złotogłowi i z którego spływały szmaragdowe pawiego koloru pióra, ten, którego brano w cesarskiej sali za genjusza djameniowych kopalni w Pounach, generała Lebastard de Prémont.
Z drugiej strony signory Rozyny, równie czarno jak generał przybrany, zasłaniając nieco tancerkę, siedział poważny jak sama boleść, pan Sarranti.
Gdyby ktoś z loży tej zapuścił wzrok do łóż parterowych, łatwo mógłby przekonać się po fizjognomjach osób zapełniających je, że i one również zainteresowane były powodzeniem tego pierwszego występu.
W samej rzeczy, byli to Justyn i Mina, tylko co ożenieni, starając się uspokoić starego Millera, którego serce biło z obawy na myśl, że publika francuska może nie stwierdzić powodzenia jego uczennicy.
Obok nich (śliczna para), Salvator i Fragola, to jest miłość spokojna bez chmurki, bez obawy, szczęście we dwoje, świeże, jak pierwsza miłość, silne i trwałe jak ostatnia.
Na wprost tych dwóch lóż siedziały dwie osoby, nie zwracające niczyjej uwagi, i które nie uczuwały żadnej chęci zwracać jej na siebie, był to Jan Robert i pani de Marande.
Gdy powiemy jeszcze, że w orkiestrowem krześle, sam jak parja, filozoficznie napychając sobie nos tabaką, zapewne, żeby nagrodzić odosobnienie i niewdzięczność ludzką, siedział pan Jackal, wskazaliśmy wszystkich już aktorów, którzy odegrali najgłówniejsze role w tym dramacie.
Powodzenie Karmelity a raczej Kolomby, (gdyż począwszy od dnia tego nazwa ta jej się została), przeszło wszelkie oczekiwanie.
Nigdy Pasta, Pizzaroni, Mainvielle nie zrobiły takiego wrażenia. Romans ostatniego aktu: „Al pié d’un salice“ po trzykroć musiał być powtórzony.
Możnaby rzec, iż widzowie nie mogli wyrwać się z teatru. Głos Kolomby przykuwał ich do miejsca.
Wywołano ją dziesięć razy, mężczyźni posyłali odgłosy radości, kobiety posyłały bukiety i laury.
Tysiąc osób czekało u drzwi, żeby jej powinszować,