Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/227

Ta strona została przepisana.

godziny. Od dwóch godzin Kamil musiał na niego czekać. Na szczęście Kamil nie wrócił.
— O! tem lepiej! powiedział sobie Kolomban. Kochany Kamil zastanie pokój gotowy!
Kolomban czekał na Kamila cały dzień. Kamil wrócił o jedenastej w nocy. Kolomban, cały promieniejący, wprowadził go do pokoju, uśmiechając się z góry na to, co powie jego kochany przyjaciel.
— Uf, rzekł kreol wybuchając śmiechem, sprzęty mahoniowe! Mój kochany, u nas takie sprzęty mają tylko murzyni!
Kolomban po raz trzeci uczuł się dotkniętym w serce.
— Ale nic nie szkodzi, kochany Kolombanie, mówił dalej Kamil, zrobiłeś jak mogłeś najlepiej. Uściskaj mnie i przyjmij moje najszczersze podziękowanie.
I ucałował Kolombana, nie domyślając się, ile złego uczynił mu swoją apostrofą, ani ile dobrego swym pocałunkiem.

XIX.
Dzieje księżniczki de Vanvres.

Pierwsze dni zeszły na przypominaniu przeszłości i na opowiadaniu rozmaitych przygód, których Kamil był ofiarą lub bohaterem. Wszystkie radości tej bujnej samolubnej natury, pochodziły z zadowolenia, tak jak wszystkie jej smutki, pochodziły z braku przyjemności.
Podróżował wiele; zwiedził Grecję, Włochy, Amerykę, rozmowa więc jego musiała być pełną zajęcia dla umysłu tak ciekawego i żądnego wszystko poznać, jak umysł Kolombana.
Ale Kamil nie podróżował ani jako uczony, ani jako artysta, ani nawet jako komiwojażer. Podróżował jak ptak i każdy nowy wiatr zmiótł z jego skrzydeł nawet proch kraju, który opuszczał.
Jedna wszelako rzecz uderzyła go w czasie podróży. A nie były to ani pomniki, ani krajobrazy, ani obyczaje, ani ludzie, ani piękności sztuki lub natury; nie! to co go uderzyło, wzruszyło, olśniło, to typy piękności kobiet w rozmaitych klimatach. Ztąd poszło, że Kamil oddałby wszystkie wielkie bory, wszystkie lasy dziewicze, wszyst-