dychania, że westchnienie jego podobnem było do ryku zwierzęcia, którego on przybrał imię.
Robert poczuł zwadę i chciał jej zapobiedz, chociaż pojmował dobrze, iż to było niepodobieństwem. Gdyby wreszcie ktokolwiek potrafił dojść do tego rezultatu, to chyba on, jedyny, co zachował krew zimną. Szedł w postawie spokojnej do Jana Byka, i usiłując mitygować się:
— Panie, rzekł, my przychodzimy ze dworu, a wszedłszy do tej sali, o małośmy się nie udusili.
— Spodziewam się! rzekł Ludowik, tu oddychamy samym tylko kwasem węglowym! Pozwól pan więc otworzyć okno tylko na chwile, dla odświeżenia powietrza, potem je zamkniemy.
— Otworzyliście je bez mego pozwolenia, rzekł Jan Byk.
— Więc co z tego? wtrącił Petrus.
— Trzeba było prosić o pozwolenie, a możebym je wam udzielił.
— Dosyć tego! zawołał Petrus, otworzyłem okno, bo mi się tak podobało i będzie otwartem póki mi się podoba.
— Cicho bądź, Petrusie! przerwał Jan Robert.
— Nie, nie będę cicho... Cóż ty myślisz, że ja pozwolę sobie w kaszę dmuchać takim błaznom?
Na ten wyraz „błaznom,“ czterej towarzysze Jana Byka z kolei powstali od stołu i zbliżyli się z widocznym zamiarem popierania złych intencyj wyzywającego.
Sądząc z ostrości rysów, ze zwierzęcości a przynajmniej z brutalnej dzikości, jaką fizjognomie ich były nacechowane, byli to czterej niebezpieczni gracze, którzy wraz z piątym co już nam się zalecił swemi przymiotami, szukali tylko, równie jak on, sposobności do przerwania porządną kłótnią jednostajności swych karnawałowych wrażeń.
Nie trudno było zkądinąd oznaczyć profesję każdego z tych ludzi.
Ten, którego Jan Byk nazwał Haczykiem, nie był widocznie gałganiarzem właściwym, jakby to wskazywać mogła latarka postawiona na stole i narzędzie, które nadało mu przezwisko Haczyka, ale człowiekiem należącym do pewnej odmiany tego gatunku, zwanej „naruszycielami“, od nazwy ich przemysłu, polegającego nie na grzebaniu w kupie śmieci, ale na naruszaniu końcem haka pokładu brukowego w rynsztoku.
Dla tej klasy przemysłowców, zniesionej od ośmiu lub
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/24
Ta strona została przepisana.