zan... w czasie, który ty sam oznaczysz, Karmelita będzie moją żoną. Nie chciałem ci tego wszystkiego pisać, pojmujesz; byłaby to nieskończona dyskusja listowna, ale ponieważ przybyłeś, oznacz więc sam, jak ci mówiłem, dzień ślubu.
Kolomban pozostał chwilę zamyślony.
— Czy ty prawdę mówisz? zapytał bystro wpatrując się w Kamila.
— Na honor, odpowiedział młodzieniec przyciskając rękę do piersi.
— Jeżeli tak, rzekł Kolomban, to pozostaję, gdyż będę zawsze miał uczciwego człowieka za przyjaciela. Co się tyczy dnia ślubu, to ty go oznacz, a naturalnie, im prędzej tem lepiej.
— Dziś zaraz, Kolombanie, czy słyszysz?... dziś zaraz piszę do ojca; poproszę go, ażeby mi przysłał papiery potrzebne do ślubu a za sześć tygodni będę mógł ogłosić zapowiedzie.
— Dajmy dwa miesiące, ażeby nie przesadzać w niczem, rzekł Kolomban. Ale czy pewnym jesteś pozwolenia ojca?
— Dlaczegóżby ojciec miał mi odmawiać?
— Ojciec twój majętnym jest Kamilu, a Karmelita ubogą.
— Cnota Karmelity stanie jej za posag w oczach mojego ojca.
„Nieszczęsny marnotrawco! miał ochotę powiedzieć Kolomban, ty posag ten strwoniłeś z góry!“
— Ale gdyby, rzekł jednak, pomimo całych twych chęci, ojciec sprzeciwił się temu związkowi?
— To niepodobna, mój drogi.
— Przypuść jednak na chwilę to niepodobieństwo. Cóżbyś w takim razie uczynił?
— Mam lat dwadzieścia cztery: ożeniłbym się z Karmelitą mimo woli ojca.
— Smutne to jest sprzeciwianie się syna rodzicom, ale smutniejsza rzecz, Kamilu, zniesławić dziewicę i niewrócić jej czci... Napisz więc ten list, napisz go jako syn pełen szacunku, ale i jako człowiek w postanowieniu stały. Statki odchodzą co 5go, 15go i 26go każdego miesiąca; pojutrze jest 15go, nie masz więc ani minuty do stracenia.
— A ty zostaniesz? zapytał Kamil.
— Zostanę, odpowiedział Kolomban. I kładąc na stoliku
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/292
Ta strona została przepisana.