— To dobrze, odezwał się Kolomban, rozłączymy się po raz ostatni, nim się połączymy na zawsze; przed śmiercią porozmyślajmy w samotności.
— Chcesz kogo pożegnać, mój przyjacielu?
— Napiszę jeden list do ojca, drugi do Dominika.
— A ja, rzekła Karmelita, napiszę do moich trzech przyjaciółek z pensji, do moich trzech sióstr z zakładu Saint-Denis.
Ścisnęli się czule za ręce i rozeszli; Karmelita do swego pokoju, Kolomban do pawilonu.
Oto list, który Kolomban napisał do ojca, starego hrabiego Edmunda de Penhoel:
Przebacz mi boleść, jaką ci sprawię. Chociaż postanowienie moje jest niezłomne, chociaż nic mnie odeń odwieść nie zdoła, nawet miłość twoja dla mnie, nawet wdzięczność moja dla ciebie, waham się i zbieram siły, by napisać co następuje... Ojcze mój najdroższy, najzacniejszy, przebacz mi, przebacz! Wyrzekam się życia, które mi dałeś. Uczyłeś mnie od lat dziecinnych, mój ojcze, ażebym się strzegł nad wszystko pogardy ludzkiej; ja z obawy pogardy tej uciekam na łono śmierci. Kiedy list ten otrzymasz, drogi mój ojcze, biedny twój Kolomban żyć już nie będzie; woli on bowiem według rady twojej, wyrzec się życia, niż uchybić obowiązkowi. Nie dlatego, ażebym już uchybił, szlachetny mój ojcze! tego nie lękaj się ani chwili, bo w takim razie zamiast świat opuszczać nikczemnie, byłbym publicznie odpokutował winę, głosząc ją przed wszystkiemi. Opierałem się, walczyłem, bo rozpacz twą przed oczyma miałem. Niechcąc uledz, wołałem umrzeć. Czy pamiętasz, ukochany ojcze, przechadzki nasze nad wybrzeżem dzikiego morza? Raz, wściekła nawałnica przecięła na dwoje olbrzymią opokę, stojącą niewzruszenie od chwili, gdy ziemia wyszła z rąk Stwórcy. Wobec tej zwyciężonej i złamanej opoki, opowiadałeś mi dzieje kataklizmów i przewrotów ziemskich, ukazując mi blok granitowy, który odcięty od podstawy, padł jak trzcina pod siłą fali. Tłómaczyłeś mi ten wielki bój istot i rzeczy; objaśniałeś, że tytany Hezjoda, furje i olbrzymy teogonji, były niczem innem tylko wygasłemi wulkany i mówiłeś, żebym się ukorzył przed tą ustawiczną walką sił natury.