się nad ciemną stroną życia, by odpowiedzieć na zapytania, jakie ci mam uczynić.
— Cóż ci mogę rzec na to? odezwał się ksiądz. Jeżeli pytać będziesz z wiarą, odpowiem ci z wiarą, jeżeli pytać będziesz mojego rozumu odpowiem ci także.
Nastała chwila milczenia, podczas której ksiądz stał.
— Usiądź, ojcze mój, mówił dalej pan Gerard, na imię nieba nie gorsz się pytaniami, jakie ci zadawać będę, a nadewszystko przyrzecz mi, że mnie nie opuścisz, dopóki nie wysłuchasz całej spowiedzi... Dosyć, gdy choć jedno serce będzie zachowawcą podobnej tajemnicy.
— Słucham, rzekł ksiądz.
— Ty znasz lepiej odemnie dogmaty Kościoła, do którego należysz, mój ojcze... Pan Gerard zatrzymał się. Potem po chwili wahania: Ojcze mój, zapytał, czy ty wierzysz w przyszłe życie?
Ksiądz patrzał przez chwilę na umierającego z wyrazem graniczącym z pogardą.
— Gdybym nie wierzył w przyszłe życie, rzekł, czyżbym w tem życiu przywdział sukienkę, którą noszę?
Pan Gerard westchnął, Dominik w samej rzeczy dał mu dowód rozciągłości swej wiary.
— Tak, rozumiem, rzekł, ale czy wierzysz mój ojcze, że w przyszłym życiu człowiek znajduje nagrodę za cnotę i karę za zbrodnie?
— Bez tego, na cóżby się ono przydało?
— A czy wierzysz ojcze, pytał dalej chory, że spowiedź koniecznie potrzebną jest do odpuszczenia grzechów i że przebaczenie Boskie nie może zstąpić na grzeszną głowę inaczej, jak tylko za pośrednictwem jego namiestnika?
— Kościół zapewnia nas o tem.
— Zdawało mi się, podjął umierający, że w razie doskonałej skruchy...
— Zapewne, odpowiedział Dominikanin z wyraźnem wstrętem do prowadzenia dalej tej rozprawy teologicznej, zapewne, pod nieobecność Bożego sługi, doskonała skrucha może zastąpić rozgrzeszenie.
— Takim sposobem, człowiek, który mą doskonałą skruchę...
Ksiądz spojrzał na umierającego.
— Który ma... lub któremu zdaje się że ma?...
Pan Gerard zamilkł.
— Któryż to grzesznik może chełpić się, że ma skruchę
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/349
Ta strona została przepisana.