— Nie, nie, nie! zostań owszem! zawołał umierający całą siłą głosu: zostań! Opatrzność cię sprowadziła, zostań! Bóg pozwala, ażebym przed śmiercią naprawił złe, które uczyniłem.
— Chcesz więc tego, rzekł mnich. Bądź bacznym! Bo nie jestem rad temu, trzeba było nadludzkiego wysilenia, aby oznajmić kim jestem i nie nadużywać przypadku, który mnie do ciebie sprowadził.
— Powiedz Opatrzność, bracie! powiedz Opatrzność! powtórzył umierający. O! poszedłbym szukać cię na koniec świata, gdybym wiedział, że cię tam znajdę, by skłonić do usłyszenia wyznania, które pozostaje mi uczynić przed tobą!
— Więc chcesz koniecznie? zapytał powtórnie Dominik.
— Chcę, odpowiedział chory, tak, proszę cię, błagam, tak! chcę!
Mnich cały drżący usiadł w fotelu, i z oczyma wzniesionemi ku niebu mówił:
— Boże mój! Boże mój! co ja mam usłyszeć?
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/359
Ta strona została przepisana.
Koniec tomu trzeciego.