Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/483

Ta strona została przepisana.

jak liść różany, włosy jasne kędzierzawe, jak pęk złocistych kwiatów, a kibić wciętą jak u pszczoły.
— Wołałaś mnie, siostro? zapytała.
— Tak, a gdzie byłaś? odrzekła Regina.
— W zbrojowni, przypuszczałam szturm razem z ojcem.
Uśmiech przeszedł po ustach Petrusa: „przypuszczałam szturm“ zdawało mu się niepodobnem w ustach takiego dziecka.
— Znowu tedy ojciec uczył cię robić bronią? Doprawdy, że on bardziej jeszcze dzieckiem jest od ciebie, Pszczółko! nie będę was kochała, jeżeli mnie nie będziecie słuchać.
— Ależ ojciec zapewnia, Regino, że ty dlatego tak wyrosłaś i wypiękniałaś, żeś robiła bronią, a ponieważ ja chcę być tak wysoką i piękną jak ty, więc mówię do niego zawsze: „Ojcze, ucz mnie robić bronią!“
— Tak, a on też na to jak na lato! Patrzaj, cała jesteś zdyszana i zapocona!... Gniewać się będę, Pszczółko! Czy pojmujesz pan, żeby taka duża, jedenastoletnia panna przepędzała życie na robieniu bronią, jak jaki student heidelbergski.
— Nie licząc, że za nadejściem wiosny jeździć będę konno.
— To co innego.
— Tak, ale ojciec powiedział, że tego roku kupi innego konia, a mnie podaruje Emira.
— O! jeżeli marszałek to uczyni, to wiem, że ma źle w głowie! Wyobraź sobie pan, że Emir jest to koń, którego nikt nie śmie dosiąść!
— Oprócz ciebie Regino, która każesz mu przesadzać rowy sześć stóp szerokie i barjery wysokie na trzy...
— Bo on mnie zna.
— To pozna i mnie, a jeżeli nie zechce poznać się ze mną, to mu tyle razy powiem za pomocą szpicruty: „Ja jestem siostrą Reginy i córką marszałka de Lamothe-Houdan“, że nareszcie zrozumie.
— Emir, proszę pani, rzekł Petrus spiesznie, korzystając z ożywienia Reginy, by naszkicować jej głowę, czy to nie ten czarny koń, z rasy arabskiej skrzyżowanej z angielską?
— Tak panie, odpowiedziała Regina z uśmiechem, czy i koń mój nosi herb?
— Pochodzi on z kraju, w którym psy i sokoły mają rodowody: czemuż nie miałby mieć swego?