Tym sposobem młodzi ludzie po świetnej drodze mysi i, odbyli mnóstwo wycieczek w odlegle krainy wiedzy.
Nim spostrzegł gwałtowną miłość swą, Petrus zakochał się szalenie.
Przychodziły mu pokusy, by odrzucić płótno i pędzle, rzucić się do nóg Reginie i wyznać, że ją uwielbia.
Mimo dziwnej władzy, jaką miała nad sobą, zdawało się Petrusowi, że oko jej zatrzymuje się na nim z wyrazem, który on korzystnie dla miłości swej tłómaczył, ale obok tego taka godność panowała w giestach Reginy, że słowa zamierały na drżących ustach młodzieńca, tak, iż pobłąkawszy się z Reginą po przestworach niebieskich, Petrus, jak dumny Tytan, spadał spiorunowany na ziemię.
Ale co oprócz szacunku, jakim natchnęła go Regina zwiększało jego nieśmiałość, to otoczenie księżniczki.
Nasamprzód ojciec, marszałek de Lamothe-Houdan, dawny żołnierz Cesarstwa, szlachcic starej daty, który od roku 1815 wrócił do swych zasad rojalistowskich i mianowany został marszałkiem, z powodu kampanji hiszpańskiej z roku 1823. Pośród tego wszystkiego, zachował on tradycje raczej siedmnastego niż ośmnastego wieku; pełen dobroci i dumy, miał pewne lekceważenie, szczególniej względem artystów. Przychodził czasami do pawilonu służącego za pracownię, spoglądał na portret córki i dawał Petrusowi takież same rady, jakieby udzielał mularzowi, naprawiającemu część jego pałacu.
Potem ta stara impertynencka niewiasta, co towarzyszyła Reginie wówczas gdy przybyła do malarza. Damn, ta, ciotka Reginy, nazwiskiem margrabina de la Tournelle, przez nieboszczyka męża skoligaconą była z całą ówczesną szlachtą. Znała całe duchowieństwo, od arcybiskupa do ostatniego braciszka z parafji, tak jak wszystkie sfery polityczne od prezesa izby parów, aż do woźnych pana Talleyranda.
Następnie szedł hrabia Rappt, jej protegowany, członek izby deputowanych, naczelnik jednej z najpotężniejszych frakcji prawicy, dawny adjutant marszałka. Był to
człowiek blizko czterdziestoletni, zimny, odważny, ambitny, pod lodowatą maską kryjący najzgubniejsze namiętności gry, które zaczynają się na giełdzie, a kończą na zielonym stoliku. W ciągu tych dwóch tygodni był on trzy
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/498
Ta strona została przepisana.