Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/523

Ta strona została przepisana.

wieku, jak będziesz widział tyle co ja, to będziesz takim samym sceptykiem jak i ja.
— Zgoda na krzyż, ależ freski, mój stryju... Widziałem zamówienie na piśmie!
— Wróćmy więc do czterech fresków... Twój przyjaciel roboty tej odmówił?
— Odmówił.
— Albowiem?... Przecież musi być jakaś przyczyna?
— Zapewne... Bo nie chce nic robić dla rządu, który nie pozwala panu Horacemu Vernetowi, naszemu malarzowi narodowemu, złożyć na wystawie takich prac, jak bitwy pod Montmirail, pod Hanau, pod Jemappes i pod Valmy.
— Kochany mój Petrusie, twój przyjaciel Abel Hardy odmówił fresków św. Magdalenie dlatego, że obcy ktoś zamówił u niego obraz przedstawiający „Powrót Francuzów z Rosji“, i za ten obraz obiecał mu trzydzieści tysięcy franków, kiedy nasza dyrekcja sztuk pięknych za freski u św. Magdaleny chce zapłacić tylko dziesięć tysięcy. Powiedz, mój drogi, czy to jest patrjotyzm, czy buchałterja?
— O! kochany stryju, ja znam Abla, i życiem bym za niego mógł odpowiadać.
— Chociaż ty jesteś synem twego ojca, to jest niegodziwego burzyciela morskiej piany, życie twoje jest mi zbyt drogie, kochany Petrusie, ażebym ci pozwalał narażać je tak lekkomyślnie.
— Stryj ma wyschłe serce, w nic nie wierzy!
— Mylisz się: wierzę w twoje przywiązanie, a przywiązanie twoje tem jest bezinteresowniejsze, że ci nigdy nie dałem nic i za życia nie dam, prócz obiadu, jeżeli łaskaw jesteś przyjść; i to jaszcze dzisiejszy obiad wydaje mi się bardzo zagadkowym! Co większa, wierzę w twoją przyszłość, jeżeli nie roztrwonisz czasu, talentu, życia. Jesteś malarzem, dajesz na wystawę od trzech lat, otrzymałeś przeszłego roku złoty medal, a nie nosisz, ani szpiczastego kapelusza, ani średniowiecznego kołnierzyka, ani oblepionych spodni; ubierasz się, słowem, jak zwyczajny śmiertelnik, tak, że kiedy wychodzisz z domu, nie potrzebujesz pędzić jak kula, ażeby za tobą jak za maską nie biegły wszystkie uliczniki z okolicy, jest to już coś! Owóż, jeżeli z całem swem usposobieniem, moje dziecko, nie zechcesz pogardzać radami starca, który dużo widział...