Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/539

Ta strona została przepisana.

pati, panna de Lamothe-Houdan, w razie gdybyś oświadczył się o jej rękę, przyjęłaby cię za męża?
— O! mój stryju, tak daleko jeszcześmy nie zaszli!
— Ale jeżeli dzień idzie za dniem, a noc za nocą zwyczajnym trybem, to tam zajdziecie kiedykolwiek po dniu, czy po nocy?
— Stryju...
— Więc nie chcesz się z nią ożenić?
— Ależ, stryju...
— Nie mówmy już o tem, libertynie!
— Stryju, błagam cię...
— Więc mówmy!...
— Mówmy, stryju, bo dotknąłeś właśnie jednej z tych nadziei, jakie nie śmiałem mieć nawet we śnie.
— Aha!... proszę cię, synowcze kochany, powiedz mi, czy w razie gdybyś oświadczył się o pannę Reginę de Lamothe-Houdan, to wierzysz w swej duszy i sumieniu, że oddałaby ci rękę?... Uważ i to dobrze, że roszczenia twoje nie są bynajmniej przesadzone: chociaż ojciec twój jest wielkim złoczyńcą, nie mniej jednak pochodzi z rodu Courtenay, mój chłopcze; przodkowie nasi panowali w Carogrodzie! Josselinowie mieli już siwe włosy wówczas, kiedy Lamothe-Houdanom nie wyrżnęły się jeszcze mleczne zęby; oni na tarczy herbowej krzyżują laski marszałkowskie, ale my nad nią mamy zatkniętą koronę.
— Owóż, stryju, jeżeli mam ci powiedzieć całą prawdę...
— Całą, mój chłopcze!
— A przynajmniej to, co myślę.
— Przynajmniej to, co myślisz.
— Otóż, chociaż pod tym względem nigdy nie badałem przyszłości, sądzę jednak, że gdyby szczupłość ojcowizny nie stanęła na przeszkodzie, to panna Lamothe-Houdan możeby mogła zostać moją żoną.
— To jest, kochany synowcze, gdybym ja, przypadkiem, co jest mało prawdopodobne, uprzedzam cię, tę szczupłą ojcowiznę podwatował nieco częścią majątku mego po śmierci, a uważ dobrze, iż ja o dwa tysiące mil odległy jestem od podobnej myśli, czyli mówiąc wyraźniej, gdybym cię wyposażył i uznał za swego spadkobiercę, to po usunięciu tej przeszkody, spodziewasz się, żeby ci panna de Lamothe-Houdan ręki nie odmówiła?
— Wierzę w to całą duszą.