usuwa się z teatru i że ma wkrótce zaślubić jakiegoś księcia heskiego. Niektórzy nareszcie, trzeba przyznać, lecz w najmniejszej liczbie twierdzili, że wstępuje do klasztoru. Było więc mnóstwo powodów tłomaczących ścisk tłumu, chociaż wszystkie starania tegoż tłumu na nic się nie zdały.
Od tygodnia wykupiono wszystkie bilety a choćby sala mogła pomieścić trzydzieści tysięcy osób, nie byłoby ani jednego wolnego już miejsca.
Zawód więc spotkał wielki tych, co strojnie ubrani, a bez obiadu, przybyli z Meidling, Hietzing, Baumgarten, Brigittenau, Stadtau i ze wszystkich okolic na kilka mil dokoła, a zastali drzwi zamknięte, jeśli nie mieli biletów od tygodnia zamówionych. Okrzyk zawodu, oburzenia i gniewu rozległ się z placu Parad, a rozbrzmiał aż na Praterze, gdy rozeszła się wieść, że cała sala już zajęta. Nie ma wątpliwości, że tłum rozwścieklony byłby się dopuścił hałaśliwego odwetu, lecz na szczęście powozy dworskie nadjechały i zatrzymały się przed teatrem.
Tłum, a mianowicie lud austrjacki, nigdy długo nie chowa urazy, lecz zawsze potrzebuje się wykrzyczeć, więc zamiast złorzeczeń, których nie mógł miotać wobec rodziny panującej, wynagrodził sobie okrzykami: „niech żyje cesarz!“ i jak malowniczej i poetycznej pamięci Ruy Blas, poprzestał na przyglądaniu się zstępującym z powozów, najprzód jego cesarskiej mości, potem wszystkim księżniczkom, arcyksiężniczkom i hrabiankom dworu.
Chociaż to bezwątpienla widok jest bardzo zajmujący, my wolimy czekać, aż dostojne osoby usiądą wygodnie w sali teatralnej, u drzwi której ogromna waza srebrna przyjmuje ofiary przeznaczone przez publiczność wyborową dla benefisantki.
W loży cesarskiej, umieszczonej z prawej strony sceny, a złożonej z trzech lóż dzielących się lub łączących, w miarę upodobania, siedziało nasamprzód dziesięć kobiet, wszystkie młode, piękne, wszystkie o jasnych włosach, jednakowo ubrane w suknie koronkowe, z piersią i głową okrytą kwiatami, między któremi jak krople rosy iskrzyły djamenty.
Dziesięć kobiet, a raczej dziesięć młodych dziewic, bo najstarsza nie miała dwudziestu pięciu lat, które można było wziąć za dziesięć sióstr, tak podobne były sobie wdzię-
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/572
Ta strona została przepisana.