Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/577

Ta strona została przepisana.

Opatrzony w podarki, które radżah rozkazał złożyć u nóg cesarza, generał indyjski odprawił do dwom wjazd tryumfalny, a drzwi pałacu, który cesarz przeznaczył mu na mieszkanie, oblężone były od rana do wieczora przez dworzan, których żony lub córki posyłały z zaleceniem, aby tak czule ściskali ręce nababa, aż z nich wypadną djamenty, szmaragdy i szafiry, których były pełne.
A teraz, zrozumiemy zapewne, dlaczego odłożywszy na bok stronę malowniczą, loża posła maharadżaha Lahorskiego, była punktem kulminacyjnym dla wszystkich oczu.

XV.
Zjawisko Indyjskie.

Wbrew zajęciu jakie budzili, będąc celem obserwacji osób zebranych w sali, dwaj, przyjaciele wodzili oczyma po wszystkich lożach naraz, nie uważali na piękne księżniczki zajmujące pierwsze rzędy, ani na piękne spektatorki zajmujące dalsze miejsca, lecz zdawali się raczej promieniem oczu chcieć przebić głębokość lóż, by znaleźć w nich widza jeszcze nieobecnego lub tak dobrze ukrytego, że usiłowania ich pozostawały próżne dotąd.
— Otóż, rzekł Indjanin do towarzysza w narzeczu Delhi, którem obaj zdawali się z równą, jak krajowcy mówić łatwością, tyłem się nawypatrywał, że już nic nie widzę mięsza się w oczach! A ty, Kajetanie, czy widzisz co?
— Nic, odpowiedział człowiek w czarnym fraku, ale ktoś dobrze zawiadomiony upewnił mnie, że widzialny lub niewidzialny, on na tem przedstawieniu będzie.
— Może chory!
— Z taką żelazną wolą, choroba nawet ważna, nie byłaby dlań przeszkodą. On będzie tu dziś wieczór, choćby się miał w lektyce kazać zanieść do loży. Co do mnie, pewien jestem, że już tu jest i uczestniczy w przedstawieniu incognito, ukryty w jakiej loży dolnej. Jakżeż chcesz, ażeby pominął to przedstawienie, jak zapewniają, ostatnie, które daje kobieta mająca dlań względy, jakich wszystkim na świecie odmawia?
— Masz słuszność Kajetanie, jest tu albo będzie. Powiedasz, że otrzymałeś świeże wiadomości o tej Rozenie?
— Tak, generale.
— Zgodne z pierwszemi?