Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/585

Ta strona została przepisana.

Tancerka słuchała tych głosów obojętnie, nierozumiejąc ich i nieodpowiadając, zupełnie tak jak róża słucha szelestu pszczół.
Jako sumienny jednak opowiadacz, powinienem dodać, że pod delikatnemi kwiatami retorycznemi, które do niej wystosowywano i których ona niesłuchała, ukrywał się wąż zazdrości i ten chwilami podnosił swą płaską i świszczącą głowę.
Rzecz dziwna! Serca wielbicieli tancerki gryzł nie ten drogocenny nazzer, który w oczach wszystkich wypadł z rąk Indjanina; nie gryzła ich ta bransoleta na ręce Rozeny, która zdawała się palić w płomiennych pociskach; nie wonny woreczek ze złocistym haftem, zawieszony u pasa pięknej Rozeny.
Zazdrość budził bukiecik fiołków, którego daremnie szukano pomiędzy bukietami rozłożonemi na kanapie, fotelach, i konsolach, a który wypadł z niewidzialnej ręki i to spojrzenie, które Rozena rzuciła do loży.
To też, po uniesieniach nad brylantową bransoletą okalającą rękę tancerki, po szczerym podziwie nad bogactwem skóry piżmowego szczura, który za życia ani się domyślał, że będzie haftowany perłami i złotem, margrabia Himmel, jeden z najgorętszych wielbicieli pięknej Rozeny, odważył się zapytać, czy wie co o tajemniczym człowieku, który rzucił jej garstkę fiołków.
Wtedy, po cichu, prawie na stronie:
— Margrabio, rzekła. Rozena, to mój spowiednik.
— Jakto, spowiednik?
— Nie dawny, ale nowy.
— Nie rozumiem.
— Jednak to rzecz bardzo prosta, a dla pana prostsza nawet, niż dla kogo innego. Pan rozpowszechniłeś wiadomość, iż postanowiłam wstąpić do klasztoru; owóż ponieważ moje zobowiązanie względem teatru kończy się dziś wieczór, a nowicjat zaczyna się jutro, nie możesz więc mieć tego za złe, że nowy dyrektor mojego sumienia, rad był jak najprędzej zabrać znajomość ze swą penitentką.
Stary hrabia Aspern, nie słysząc odpowiedzi Rozeny, zadał jej to samo pytanie, a ta rzekła znów półgłosem:
— Hrabio, mogę wyznać prawdę tobie, który rozpowszechniasz wieści, że idę za mąż, a mówiąc nawiasem, nie wiem dlaczego mnie pan tak obmawiasz, kiedy ja do cie-