— Ojca mojego! zawołał chłopiec głosem silnym.
I szybko wybiegł z pokoju.
Generał Sommariva poszedł za nim i przyprowadził.
— Masz słuszność, książę, rzekł, odezwać się tak o swoim ojcu, ale nie trzeba było uciekać.
Pomimo tytułu księcia Reichstadzkiego, który był mu narzucony, pomimo dowcipnego porównania, jakie dał mu dziad pomiędzy koroną Jerozolimską i Rzymską, chłopiec nie zapomniał o świetnościach swego dzieciństwa.
Pewnego dnia, jeden z arcyksiążąt pokazał mu medal złoty, wybity na pamiątkę jego urodzin, a rozdawany potem ludowi po obrzędzie chrztu jego. Na tym medalu wyryte było popiersie księcia.
— Czy wiesz, Reichstadt, kogo przedstawia ten medal? zapytał arcyksiążę.
— Mnie, odpowiedział bez wahania chłopiec, z czasów, kiedy byłem królem Rzymskim.
Kiedy miał lat pięć, w wieku, w którym rozpoczyna się edukacja książąt domu austrjackiego, zaczęto też uczyć i syna Napoleona. Hrabia Maurycy Dietrichstein miał kierunek ogólny edukacji, a po nim kapitan Foresti i poeta Collin.
W pięciu latach młody książę mówił po francusku jak Paryżanin, akcentem właściwym mieszkańcom tej stolicy. Zamierzono nauczyć go po niemiecku. Walka była długą, a wstręt jaki objawiał do nauki tego języka, jest dotąd jeszcze przysłowiowym w Austrji. Daremnie wszelkiemi rozumowaniami przekonywano go, jak mu potrzebny język kraju, który odtąd stał się jego ojczyzną, chłopiec opierał się wszystkiemi siłami i nie chciał mówić inaczej, tylko po francusku i po włosku. Ażeby przezwyciężyć ten opór, musiano mu przyrzec, że niemczyzna będzie dlań tylko językiem okolicznościowym, a zwykle mówić będzie po francusku.
Charakter jego, już w owej porze dość wyraźny, był mieszaniną dobroci i dumy, stałości i rozumu. Z natury uparty, wszelką obcą sobie myśl odpychał, dopóki go rozumowaniem z nią nie oswojono. Dobry dla niższych, czuły dla nauczycieli, dobroć swą i czułość czerpał z głębi serca. Miłość prawdy bezwzględnej posuwał do fanatyzmu, bajek i zmyśleń nienawidził.
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/602
Ta strona została przepisana.