— Skoro to nie miało miejsca, mawiał, nie zdało się na nic.
Nie takie było zdanie nauczyciela jego, Collina, który, jak o poeta, żył właśnie w świecie marzeń. Starał się też hamować w dziecku to usposobienie do przyjmowania za prawdę tego tylko, co było rzeczywistością bezwarunkową.
Zdawało mu się, że znalazł sposób. Pewnego dnia wyjechał z młodym księciem, oznajmiając mu, że wybierają się na długą przejażdżkę. Przybywszy na zieleniejące góry, co panują nad Schönbrunnem, zatrzymali się przez chwilę, potem znowu zagłębili się w małą cienistą równinę, gdzie była polanka, gęstemi drzewami od Wiednia i obszernych równin Dunaju oddzielona, a granicząca z górami, które olbrzymim amfiteatrem piętrzą się aż pod szczyty Schneebergu.
W miejscu tem stał budynek odosobniony, zbudowany w harmonii z otaczającemi górami, w guście tyrolskim i z tego powodu nazywany Tyroler-Haus.
W tem to miejscu, górami, wąwozami i lasami od reszty świata oddzielonem, dawszy naprzód poznać uczniowi piękności malowniczej ustroni oraz uczuć wielkość natury dzikiej i samotnej, profesor-poeta opowiedział mu, nie podając za prawdziwą, ani za zmyśloną, dziwną historję Robinsona Kruzoe, która tak zajęła umysł chłopca, a raczej tak rozbudziła wyobraźnię dotąd uśpioną, że przez chwilę mniemał się być na pustyni i sam przełożył nauczycielowi, ażeby spróbować zrobić narzędzia do pierwszych potrzeb życia przydatne.
Jakoż obaj wzięli się do roboty i zrobiwszy narzędzia jako tako, w niecałe dwa tygodnie wydrążyli, na wzór angielskiego rozbitka, grotę, którą pokazują tam dziś jeszcze podróżnym, jako dzieło syna Napoleona i której nie nazywają inaczej, tylko mianem groty Robinsona Kruzoe.
W ośmiu latach książę miał rozpocząć naukę języków starożytnych. Była to dla profesora Collina najcięższa próba, gdyż chłopiec objawiał głęboki wstręt do łaciny i grecczyzny. Cała jego inteligencja instynktownie zmierzała do nauk mających związek ze sztuką wojenną.
Jednakże wstręt ten przełamany został w roku 1824.
Collin umarł, a baron Obenhaus, jego następca dał młodzieńcowi Tacyta i Horacego. Lecz usłyszawszy jak raz ojca jego porównywano do Cezara, młody książę po-
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/603
Ta strona została przepisana.