— Proszę czytać dalej, rzekła Rozena.
Książę czytał:
„Mamy oboje, siostro moja, dlategoż samego człowieka, a raczej dla tegoż samego dziecka, jednaką miłość, jednakie poświęcenie. Otóż, ta wspólność uczuć, jakkolwiek napozór jesteśmy sobie obcy, zawiązuje między nami ścisłe braterstwo, którego przywilejów pokornie się domagam. Jednym z tych przywilejów, moja siostro, przywilejem najpierwszym, najdroższym ze wszystkich, jest to, ażebym mógł jak najczęściej i jak najdłużej rozmawiać z tobą.
W imię dwóch naświetniejszych rzeczy na ziemi; w imię przekonania i poświęcenia, błagam o pozwolenie rozmawiania z tobą o jego zdrowiu, które mnie niepokoi, o jego przyszłości, której się lękam, o jego teraźniejszości, która mi rozdziera serce! Pragnę razem z tobą szukać sposobu wyjścia z tego położenia, które fatalność narzuciła księciu. Pragnę razem z tobą uczynić wszystko, nietylko dla jego szczęścia, lecz i dla chwały. Od śmierci jego ojca jest to moją myślą tajemną, moim celem jedynym, moją najwyższą nadzieją... Dla urzeczywistnienia to jej przebyłem morza, objechałem połowę świata, jeszczebym objechał drugą, choćby mi przyszło i dwadzieścia razy życie narazić na drodze, po której mógłbym do niego się dostać. Pojmujesz tedy, siostro, że przybyłem tu w zamiarze wielkim. O cztery tysiące mil, kiedym już nie miał poco żyć dla siebie, powziąłem względem niego marzenie, ażeby imię jego Franciszek, zmienić na Napoleona. Pozwól mi więc mieć nadzieję, że z pomocą twoją, koronę ojca włożę na głowę syna. Mam stałą i niewzruszoną wolę, a jeżeli dla pomieszczenia go na tronie Francji potrzeba jest tylko miljona ludzi, mam sposób znalezienia ich... Człowiek, który szedł na wygnanie za jego ojcem, nasamprzód na wyspę Elbę, potem na wyspę św. Heleny, człowiek który przybył tu by się z nim rozmówić z polecenia ojca, człowiek, którego nazwisko mimo więzienia w jakim go trzymają, doszło może do niego; którego nazwisko jest symbolem wierności i poświęcenia, Geatano Sarranti, towarzysz, przyjaciel mój, ten który siedzi po prawicy mojej, wie o wszystkich moich zamiarach. Jego to obowiązuję do uwiadomienia o tem księcia; on uczyni to, czego ja, z wielkim żalem moim uczynić nie mogę, albowiem wszystkie moje kroki są szpiegowane. Uproś dla niego posłuchanie, które byłoby bez
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/614
Ta strona została przepisana.