świadków, tajemne, nocne. Chodzi tu, uważaj, nie o nasze głowy, byłoby to niczem, my spełniamy tylko obowiązek, narażając je na straszne ryzyko spisku, ale o przyszłość króla Rzymu, o los Napoleona II. Nie prosimy cię, ażebyś znalazła sposób dostania się do księcia; my ten sposób mamy. Prosimy cię o to, ażeby książę zezwolił na przyjęcie pana Sarranti, a jutro o tej samej godzinie, w której książę czytać będzie ten list, pan Sarranti stawi się u niego. Proś księcia o pozwolenie ażeby jutro mógł być przyjętym przez niego, dla usłyszenia jego odpowiedzi; a jeżeli to pozwolenie udzielonem mu będzie, to odsłoń firanki od trzeciego okna prawego skrzydła zamku, które wychodzi na Meidling, podnieś i zniż trzy razy w niem światło, a będzie to dla mnie uwiadomieniem. W oczekiwaniu odpowiedzi, do której przywiązujemy więcej wagi, niż skazany na śmierć do wiadomości o ułaskawieniu, dziękuję ci, o siostro moja! i całuję cię jak brat.
“P. S. Ważne zlecenie siostro: książę wie pod jak silnym może niewidzialnym, pozostaję nadzorem; nie możesz więc dosyć upraszać go ażeby był jaknajostrożniejszymu Nie potrzebuje zwierzać się nikomu w świecie, tylko tobie i nam; niech się nie zwierza nawet ogrodnikowi, którego ty zdajesz się być pewną i który co wieczór się do niego wprowadza“.
Książę podniósł głowę: list był skończony. Głos księcia, w miarę zbliżania się listu do końca, nabrał intonacji wskazującej, do jakiego stopnia sprawił na nim wrażenie.
Ale przyszedłszy do podpisu, książę nie mógł powstrzymać okrzyku: nazwisko to, Lebastard de Premont, obiło mu się dwadzieścia razy o uszy, jako nazwisko jednego z najdzielniejszych generałów okresu napoleońskiego.
Rozena zaś klęcząc z rękami złożonemi przed księciem, podczas czytania tego listu, czuła dwie łzy spływające po licu na rozczulającą myśl o tych dwóch sercach dzielnych i poświęconych, które przybyły z głębi Indji, by widzieć się z synem dawnego ich mistrza, niepomne na środki inkwizytorskie przedsięwzięte przez koalicję, na samowolną policję rozsianą we wszystkich formach po Europie, mianowicie zaś w tej porze, na nieugiętą wreszcie surowość, jakiej używał rząd austrjacki względem każdego, co kiedykolwiek miał styczność z Napoleonem.