Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/631

Ta strona została przepisana.
„Najukochańszy synu mój!“

„Osoba, która ci wręczy tę kartkę wraz z zamieszczonym: w niej upominkiem, jest pan Sarranti. Brat to połączony ze mną chrztem krwawych bojów, drogi towarzysz wygnania, któremu powierzam wykonanie najtajemniejszych moich, myśli i najdroższych nadziei. Słuchaj z takiem poszanowaniem wyrazów jego, jak gdyby wychodziły z własnych ust twojego rodzica, a jakiekolwiek podałby ci rady, spełnij je bez rozbioru.“
„Ojciec, który żyje tylko dla ciebie!

Napoleon.“

— O! zawołał młody książę, więc żyje! jego to ręka kreśliła te wiersze! Bądźże ukochanym, bądź błogosławionym, mój nieszczęśliwy ojcze, jak na to zasługujesz. Panie Sarranti, uściskaj mnie raz jeszcze!... Tak, tak, powtarzał w uniesieniu, cisnąc towarzysza wygnania swojego ojca do płonącego serca; o! bądź pewnym, że słuchać będę święcie rad twoich, jak gdyby wychodziły z własnych ust tego, który tu jest nieobecnym, lecz widzi i słyszy nas zapewne!
I książę, z wyrazem jakiejś zgrozy i przerażenia, wyciągnął rękę w kierunku najciemniejszego kąta pokoju i odezwał się:
— Ale najpierw, którędy wszedłeś pan do tego mieszkania, i jak wydobyć się zamierzasz na wolność?
— Racz wasza wysokość pójść ze mną, rzekł na to Sarranti, wiodąc młodzieńca ku światłu i ukazując mu znowu, inny papier, na którym znajdował się jakiś rysunek geometryczny obok wskazówek pisanych ręką cesarza.
— Co to takiego? zapytał książę.
— Nie obcem jest zapewne waszej książęcej mości, iż salony jakie zamieszkuje w Schönbruńskim zamku, mieściły niegdyś waszego najjaśniejszego ojca?
— Wiem o tem i wyznaję, że sprawia mi to niemniej; pociechy jak boleści.
— Otóż, rzuć panie okiem na oś planu; tu jest przedpokój, tu salon, dalej sypialnia, a na ostatku ubieralnia; wszelkie szczegóły aż do miejsc, w których umieszczone wejście i do rozkładu sprzętów.
— Ależ to jest mieszkanie w jakiem znajdujemy się!
— Nie inaczej. Jest to jeden dowód więcej pamięci wa-