próżnię, a wyroki jego pisane są wcześniej w księdze przeznaczeń ludzkich. Kiedy jednak stają się widzialnemi, iść za niemi trzeba.
Książę uścisnął rękę Sarrantiego.
— Jakąbądź miała być wola Boża co do mnie, rzekł, nie sprzeciwię jej się z pewnością, przyrzekam ci panie.
Sarranti zamknął drzwi tajemne i wrócił do sypialni, przepuściwszy księcia naprzód.
— A teraz, odezwał się młodzieniec, kiedy zdołałem uspokoić już wzruszenie, mów pan, słucham. I położywszy dłoń na ramieniu Korsykanina, dodał: Proszę nie żałować czasu, nie spieszyć się z opowiadaniem, gdyż ważną jest rzeczą, ażebym poznał dokładnie wszelkie szczegóły sprawy.
— Miłościwy panie, rzekł generał, istniały niegdyś dwa miasta rozdzielone całą szerokością przepaści morskich, które jednak sądziły, że nie ma dla nich pod słońcem dość przestrzeni. Trzykrotnie starły się one w bojach straszliwych jak Herkules i Antinous, a walka nie ustała, dopóki jedno z nich nie wyzionęło bohaterskiego ducha pod miażdżącemi stopami drugiego. Były to Rzym i Kartagina: pierwszy przedstawiał myśl, drugi czyn, w zapasach dwóch idei, myśl zwyciężyła. Tak samo ma się rzecz z Francją i Anglją; ojciec wasz, książę, jak Katon, jedną tylko chęć piastował w głowie: zburzyć Kartaginę! „Delenda Carthago!“ Ona to przywiodła go do rozpoczęcia działań zaczepnych w Egipcie, założenia obozu w Boulogne, zawarcia pokoju w Tylży i udania się na północ.
Książę wznosząc obie ręce i oczy ku niebu, dodał:
— O! mój drogi ojcze, jakże ty wydajesz mi się wielkim!
Dawny żołnierz cesarza, dawny towarzysz jego niewoli pominąłby był te szczegóły w opowiadaniu, gdyby nie miał na celu wywołania wrażeń gorących, jakie właśnie młodzieniec odczuł w tej chwili.
Książę przechadzać się zaczął wielkiemi krokami ze zwieszoną głową; nareszcie stojąc przed generałem, wykrzyknął
— I człowiek taki umarł! zakończył życie, jak każdy