jednej miłości, młody człowiek zapadł w zadumę, a Sarranti badać go mógł dowolnie. Wynikiem tych spostrzeżeń było, że kiedy książę wzniósł głowę, ażeby przemówić, oczy generała zapłonęły radością. Bo też istotnie, męzka piękność dziecka zajaśniała całym blaskiem.
Rysy młodzieńca wykazywały w tej chwili tysiące uczuć, obudzonych w duszy opowiadaniem wiernego towarzysza niewoli ojcowskiej: gniew, duma, czułość i stałe postanowienie mieszały się razem. Otóż, ta twarz pełna wyrazu, usta wydęte pogardą, oczy płonące zapałem, składały się na wytworzenie piękna idealnego, o jakiem marzył Sarranti dla syna bohatera; a żałował przytem, iż generał Lebastard de Premont nie mógł poić się wraz z nim tym cudownym obrazem.
— Jeszcze raz dzięki ci składam, panie, mówił książę zwracając oczy zwilżone na generała i podając mu rękę; dzięki za radość i smutek zarazem, jakie sprawiło mi opowiadanie twoje! Teraz zostaje do objaśnienia, co czyniłeś panie, począwszy od dnia rozstania się z ojcem, aż do obecnej godziny?
— Mości książę, odrzekł Sarranti, o moją osobistość nie chodzi tu wcale, i uważałbym się za winnego, tracąc czas drogi na sprawy tak błahe.
— Generale, wymówił młodzian głosem słodkim lecz stanowczym, jaki wstrząsnął nerwy słuchacza, gdyż odnajdywał w nim pewne właściwości mowy dawnego swojego władzcy, generale chwile poczytywane przez ciebie za stracone są właśnie dla mnie rozkoszne, zechciej przedłużyć je dokąd tylko można i odpowiadaj proszę na zapytanie moje.
Sarranti skłonił głowę na znak posłuszeństwa.
— Czytałem w dziennikach, mówił książę, iż zamieszany pan byłeś do spisku mającego za cel sprowadzenie mnie do Francji, przed siedmioma laty. Pisma owe dały mi poznać niektóre z nazwisk męczenników; opowiedz mi przeto ich życie, ich walki, śmierć; nic nie ukrywaj! Spodziewam się, że nie odmówisz mi posiadania umysłu zdolnego do zrozumienia i serca do odczucia; mów całą prawdę, długo bo oczekiwałem godziny, która wybiła nareszcie i gotów jestem na wszystko.
Wtedy, niezmordowany spiskowiec, posłuszny żądaniu, opowiedział księciu wszelkie szczegóły zmowy, jaka przymusiła go do opuszczenia Francji w 1820 roku, a o jakiej
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/646
Ta strona została przepisana.