Edwarda, gdybym miał zaćmić blask świetnej gwiazdy ojca mojego, poniżyć imię Napoleona, co będzie? Niekiedy bywam nader zadowolony, że nie pozostawiono mi imienia tego! dzięki tej kradzieży, nie umarłem, choć przeznaczenie jednym huraganem gwałtownej burzy powaliło Napoleona!... Sarranti! Sarranti! przyjacielu! gdyby ktoś inny dać mi chciał podobną radę, nie słuchałbym go ani sekundy dłużej!...
— Mości książę! zawołał generał z kolei, jestem tylko echem głosu twojego ojca. Cesarz powiedział mi: „Wydrzej syna mojego z rąk zbrodniczych człowieka, który mnie zdradził“, przychodzę tedy... Cesarz powiedział: „oddaj głowie syna mojego koronę Francji“, i spieszę oświadczyć ci: Najjaśniejszy panie, wróćmy do ukochanego miasta Paryża, którego opuścić nie chciałeś!
— Ciszej, ciszej! zawołał książę stłumionym głosem, jak gdyby przerażony podwójnie radą i tytułem, jaki mu nadawano.
— Tak, Wasza cesarska mość, powtarzał Sarranti, cicho zachować się potrzeba w więzieniu, gdzie spełniasz, Najjaśniejszy panie, męczeński kielich goryczy! Lecz bliskie są czasy, gdy wygłosić będziemy mogli wielkie imię twoje wśród blasku słońca, tak potężnym okrzykiem, iż Ocean poniesie go na grzbiecie swych bałwanów, aż do mogiły ojca twojego! Zerwij więc panie, haniebne łańcuchy, wyłam ponure kraty więzienia!
— Sarranti, rzekł na to książę głosem stanowczym, Sarranti, przypuściwszy, że zgodzę się pójść z tobą, przed powzięciem jednak tak ważnego postanowienia, długo jeszcze rozprawiać byśmy musieli... Mam na pogotowiu tysiące zarzutów, które zwyciężyłbyś, nie wątpię, ale rozumiesz, przyjacielu drogi, iż nie chcę być pociągnięty i gwałtem tylko przekonany. Cała duma moja polegała dotąd na uzyskaniu świetnego stopnia w armii, wraz z pewną sławą; teraz marzę o tronie, i to o jakim! o tronie Francji! Przypatrz się więc drodze, po jakiej mnie wiodłeś; spojrzyj, co za olbrzymim postępowaliśmy krokiem w ciągu kilku tych godzin! Daruj skołatanemu duchowi dzień jutrzejszy, ażeby opamiętał się przy blasku gwiazdy ożywczej. W samotności i ciszy spróbuję dźwignąć ciężką zbroję ojcowską, a spodziewam się, odnajdziesz mnie mężem dojrzałym zamiast słabem dziecięciem. Ale dziś, mój dobry
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/651
Ta strona została przepisana.