pionej Anglii: mówiono, że religia ostać się nie może, dopóki Wielka Brytania zburzoną nie zostanie do szczętu! Dziwna rzecz!
Napoleon przemyśliwał o wyswobodzeniu świata, Burbenowie zaś o ugięciu go w niewolę sromotną.
Potęgę angielską chciano zmódz w Indjach: w Hanowerze, przy pomocy Prus, w Niderlandach i związku Niemieckim silą Francji; w Irlandji przy współudziale ludności katolickiej, w Szkocji przez obudzenie idei narodowej, w Anglii zaś samej przez wywołanie oporu i buntu.
Wojna przeto ogólna z Brytanią była okrzykiem zwołującym do gromadzenia się wszystkich sprzysiężonych, którzy od lat dziesięciu postępowali w ciemności, jakiej słabość następujących po sobie ministrów rozproszyć nie była zdolną, a którą wspólnictwo istniejącego ministerstwa popierało całą siłą.
Wojna owa rozpocząć się miała z powodu lewego brzegu Renu, który zamierzano oddać Francji; co z pewnością zamieniłoby wojnę religijną w międzynarodową.
Władza, o której mówimy, w początku tajemnicza, wytworzyła się po za obrębem karty konstytucyjnej, i coraz zwiększała potęgę swą, a pewna przychylności króla, drwiła z sądu i opinii kraju.
Krzyczano: Jezuici nie mają ojczyzny! pogardzają prawami, rządzą się ustawą zakonu; wyłączeni na pozór z pod opieki praw stali się w rzeczywistości bezwzględnymi panami Francji. Przełożono im odwołanie edyktu, który ich wydalał z k raju; odmówili tej łaski, utrzymując, że jej przyjęcie zaczynałoby poddanie się konstytucji a tym sposobem i ustawom, jakie uważali za bezbożne. Jak o przyjaciele królewscy, wyrocznie ministrów, nauczyciele dziecci, spowiednicy kobiet, posiadacze tajemnic rodzinnych, rozporządzać oni mogli samowolnie majątkiem publicznym i dobrą sławą osobistości. Poczytując się za wyłącznych panów i zawiadowców państwa, nie dbali o parostwa i urzędy, starając się owszem oddać je na pogardę ogółu.
Izba deputowanych wydawała im się władzą nieprawą, czemś w rodzaju zgromadzenia odszczepieńców; oni samych siebie uważali jedynie za prawych przedstawicieli, narodu, wyrzekli raz nawet do pana de illele: podtrzymuj nas, a i my podtrzymamy ciebie.
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/656
Ta strona została przepisana.