ściwe odczytać próbowano list pana de Quelen, arcybiskupa paryzkiego i członka Akademii. Zapał prałata owego dla swobód narodowych ochłódł niezmiernie, jak to sądzić było można z niektórych ustępów odezwy jego, przytoczonej powyżej, a w tym też liście posunął się on aż do objawienia obawy, czy prośba tak nawet umiarkowana, nie pociągnie za sobą zwinięcia poważnego ciała, do jakiego miał zaszczyt należeć.
Nadmiar wyraźnej obawy do tego stopnia zraził zgromadzonych, iż na żądanie pana Villemain’a czytanie „przerwanemu zostało.
Wieloliczne zarzuty przeciw prawu nowemu, wygłoszone zostały z całą siłą, roztrząśnięte zręcznie i dowiedzione umiejętnie przez pp. Chateaubrianda, de Segura, Villemaina, Andrieux, Lamerciera, Lacrelella, Parsevala-Grandmaison, Duvala i Jouya, którzy jednak należeli do odcieni różnych zupełnie. Michaud, autor „Wojen krzyżowych“, zgadzał się z towarzyszami, pomimo, iż wierzenia jego monarchiczne stwierdzonemu były przez redakcję „Codziennej“ (Qoutidienne), a dokładniej jeszcze przez mnogie prześladowania, jakim ulegał pod rządami cesarza (Napoleona I). Krótko mówiąc, wniosek o zmianę prawa słabych zaledwie znalazł przeciwników, którzy rychło porzucili opór, przestawszy na wykazaniu niewłaściwości prośby.
Koniec końców, wniosek Lacratella przyjęty został większością siedmnastu głosów przeciw dziewięciu. Chateaubriand, Villemain i Lacretelle zamianowani zostali redaktorami prośby.
Szanowni ojcowie z Montrouge, zawiadomieni o sprawie, myśleć poczęli o wynalezieniu broni, jaką uderzyćby mogli w zuchwałych akademików. Chateaubriand nie bał się kuli jak Achilles, będąc kolejno pozbawionym wszystkich swych urzędów, ale Villemain i Lacretelle dzierżyli katedry na wydziale filologicznym.
Dnia 18 stycznia ukazało się w „Monitorze“ rozporządzenie składające z urzędu: Villemaina referendarza w radzie stanu, Michauda lektora królewskiego i Lacretella cenzora dramatów. Taki zamach stanu na małą skalę nie zdziwił nikogo: chociaż widziano później zwiększający się szereg pozbawionych łaski ludźmi tak znakomitymi, jak Royer-Collard, Guizot, Poinsot, Cousin i t. p.
Król, ów biedny nabożniś i myśliwiec, tak bardzo za-
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/661
Ta strona została przepisana.