Od czasu jednak zniknięcia Karlicy, śliczny jej obraz znikł też z przed menażerji.
Teraz, dlaczego panna Bebe uciekła? O wypadku tym rozmaite wieści biegały. Najpowszechniejszą jednak była ta, iż w pewien wieczór omyliła się co do woreczka i zamiast we własny od roboty, wsunęła rękę w ten, który obejmował przychód za bilety wejścia; poczem wyślizgnęła się z szałasu pierwszym lepszym otworem i uciekła. Królowa Tamatawe narobiła wielkiego krzyku; chciała panienkę zaskarżyć do policji, lecz we własnej budzie miała pewną opatrzność czuwającą nad nierozsądną Karlicą; był to niejaki pan Flageolet, którego widywano spacerującego z rękami na piersi założonemi, o którym niewiedziano czy ma jaki przychód, ojcowiznę lub dom gdzieś pod słońcem, a który jednak zamaszyście pobrzękiwał od rana do wieczora kilkoma sztukami pięciofrankówek, umieszczonych w kieszeni.
Kimże był ów pan Flageolet?
Pełnomocnikiem i powiernikiem królowej Tamatawy; jej hrabią d’Essex, gdybyśmy porównali ją z Elżbietą, a z Riziem gdyby była Marją Stuart.
Istniała nawet przypuszczalna spadkobierczyni owej monarchini, której pochodzenie wynaleźćby można łatwo, gdyby poszukiwanie ojcostwa nie zostało prawem wzbronione i którą na pamiątkę zapewne arji, wpośród której przyszła na świat, nazwano „Kobzą“.
A więc, pan Flageolet mocno za tem obstawał, aby nie zanoszono skargi na pannę Bebe, a królowa, widząc wspaniałomyślność swego powiernika, która ją utwierdzała nawet w pewnych zazdrosnych podejrzeniach, wykrzyknęła:
— Niech i tak będzie, niech ją powieszą gdzieindziej! Czuję się szczęśliwą, iż za kilka pięciofrankówek uwolniła mnie ta błaźnica od swego widoku.
Ponieważ jednak czcigodnej karlicy obcą była ta wspaniałomyślność, poczytała więc za najwłaściwsze ukryć się, przynajmniej na czas pewien i wkrótce gruchnęła pogłoska w dzielnicy św. Jakóba, iż Haczyk trzyma u siebie kochankę, a zazdrosny, jak bej afrykański lub sułtan turecki, kryje ją przed oczyma ludzi; nie było zaś możności sprawdzenia tego, bo izba gałganiarza mieściła się od podwórza.
Panna Bebe nie posiadająca dla rozrywki choćby „wi-
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/678
Ta strona została przepisana.