sztuk grywanych w teatrach Włoskim i de la Foire; tylko, że w szeregu tych scen bywały dorocznie dwie przerwy: przez ciąg wielkiego postu występowały na jaw „misterja“ dla pobożnych, przez ciąg zaś miesięcy wolnych od wykładów w szkołach, czarnoksięskie widowiska dla dzieci.
Lecz mówimy tu wyłącznie o tem, co działo się na przed-sceniu, bo sztuka grana darmo, na wolnem powietrzu przed wejściem do baraku, stanowiła jedynie wędkę przywabiającą publiczność do wnętrza; a byłoby to istotną niewdzięcznością ze strony widzów niepłacących, gdyby nie zapuścili się w głąb teatru dla ujrzenia cudów przygotowanych przez pana Galileusza Kopernika, na smakowity ostatni kąsek. My zaś, którzy odwiedzaliśmy niejednokrotnie zakład ów, wyznać możemy otwarcie, iż widowisko warte było dwa soldy, które pobierano przy wyjściu.
Wnętrze szałasu można było nazwać zmniejszonym światkiem.
Znajdowali się tam; olbrzymy i karły, albinosy i kobiety z brodami, Eskimosy i bajadery, ludożercy i inwalidzi z drewnianemi głowami, małpy i nietoperze, konie i osły, boa constrictor i cielęta morskie, słoń bez trąby i dromadery bez garbów, orangutangi i syreny, szkielet olbrzymiego żółwia wraz ze szkieletem mandaryna chińskiego, szpada, z którą Ferdynand Kortez zdobył Peru, luneta, przy pomocy której Kolumb odkrył Amerykę, guzik od sławnych szarawarów króla Dagoberta, tabakiera Fryderyka Wielkiego, laska pana Voltaire’a, nakoniec ropucha kopalna, znaleziona w warstwach przedpotopowych na Montmartre przez znakomitego Cuviera! Były to, jak mówiliśmy, w streszczeniu wszelkie okazy państwa przyrody i cudów świata naszego.
Długiego potrzeba byłoby czasu dla grona uczonych, które byłoby powołanem do ułożenia spisu tysiącznych różności, jakiemi wnętrze baraku przystrojono od dołu do góry.
To też, królowa Tamatawy, posiadająca zaledwie lwa i tygrysa, mimo złoconej papierowej korony i paska muszlowego, nie odrzuciła grzeczności papy Galileusza Kopernika, gdy przedstawił jej zamówienie do towarzystwa Musetty, przypuszczalnej dziedziczki jednej z wysp pod Wiatrami.
Panna więc, za trzydzieści franków miesięcznie, odstą-
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/697
Ta strona została przepisana.