pioną została papie Galileuszowi, dla przedstawiania ról Izabelli zewnątrz, a skromnej Zuzanny kąpiącej się w obec dwóch starców, wewnątrz teatru.
Pan Flageolet, dla nadania umowie większej wagi, za raz pod nazwiskiem królowej Tamatawy podpisał godność swoję, mianując się skromnie opiekunem.
Pan Galileusz Kopernik, posiadając w zgromadzeniu siedmiu zaledwie, prócz siebie aktorów, doszedł przecież do tego, iż ukazywał widzom sto lub sto pięćdziesiąt osobistości żyjących: niewidomych, którzy od dziesięciu minut przejrzeli; niemowy, którym cudownie przywrócono dar słowa; głuchych operowanych w jednej chwili; sierżanta gwardji cesarskiej, którego znaleziono nad Berezyną zmarzłego w bryle lodu i przywieziono do ojczyzny; człowieka łysego, któremu za nasmarowaniem głowy czarodziejską pomadą, w oczach widzów wyrastać zaczęły rude włosy; marynarza przeszytego kulą pod Trafalgarem, z nawiedzeniem którego spieszyć się należało, gdyż lekarze naznaczyli mu tylko trzy lata, dwa miesiące i ośm dni życia; rozbitka z „Meduzy“, uratowanego przez rekina, za eo rząd zbawcy wyznaczył dożywotnią płacę, nareszcie, wszelkich znakomitych mężów, kobiety i dzieci, tancerzy na linie, dentystów, kuglarzy. Sam nawet dyrektor wytwarzał rozmaite czary i objaśniał wszystkie cuda mieszczące się w jego zakładzie, zrozumiałe bardzo, bo zastosowane do pojęcia odwiedzających: wojskowych, szlachty, wyrobników, czy nawet żebraków.
Wprawny we wszystkie rzemiosła, zwiedziwszy rozmaite kraje, mówiący wieloma językami, poczytywany za kolegę przez artystów, urzędników, uczonych i ludzi wojskowych, przez Niemców zaś, Anglików, Hiszpanów, Rosjan i Turków nawet za współrodaka, papa Galileusz nie najmniej ciekawą był osobistością w szeregu znakomitych mężów.
Streściwszy wszystkie jego przymioty, możemy dodać, iż oprócz tego był bezwstydnym, awanturniczym cyganem, którego zdolności na inną zwrócone drogę, wydaćby mogły człowieka niepospolitego, a pozostawione same sobie, wytworzyły błazna.
Rozumie się, iż Fafiou korzystał z nauk takiego mistrza, lecz mniej utalentowany, niezdolny był przekroczyć właściwej granicy. Kopernik więc, znużony długim wykładem, pożegnał się z nadzieją uczynienia go choćby słabym na-
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/698
Ta strona została przepisana.