(Po przestanku uderzając się w czoło). A jeżeli posłaniec omylił się we wręczeniu? (Spogląda na kopertę).
„Panu Gille, na bulwarze du Temple, pod wskazówką Niebieskiego Kompasu...“ A więc błazen ów chwalił się dożywotnią płacą, jakiej nie miał posiąść nigdy! Otóż to szachraj ostatniego rzędu!... Powstrzymajmy jednak uniesienie i zarzućmy go kilku pytaniami, ażeby poznać do jakiego stopnia gotów dojść w udawaniu. (Do Gilla). Cóż więc, kochany Gillu?
Gille. Cóż więc kochany teściu?
Kassander. Zadowolonym jesteś z wiadomości otrzymanych w liście?
Gille. A panu, czy donoszą coś szczęśliwego w piśmie tem?
Kassander. Tak, dosyć rad jestem z nowin...
Gille. Tem lepiej! I cóż tam piszą?
Kassander. Że w Vaugirard zbiory wina będą wyśmienite, gdyż deszcze padają od tygodnia, a zdaje się, że grunt tamtejszy potrzebuje wilgoci.
Gille. Dziwna rzecz! i mnie to samo piszą z okolicy Montmartre. Zbiór kartofli ma być niesłychanie obfity, ponieważ od tygodnia trwa susza zupełna; zdaje się, iż ziemia tamtejsza wymaga promieni słonecznych.
Kassander. Gille!
Gille. Panie.
Kassander. Czy zdołałbyś wytłómaczyć ten objaw powietrzny? Jakim sposobem słońce, sprzyjające wzgórzom Montmartre, szkodliwie wpływa na niziny Vaugirard?
Gille. Nic prostszego, panie; wynika to z położenia Vaugirard na południu, Montmartre zaś na północy. Równiny Vaugirard, wysuszone zwrotnikowym żarem, potrzebują wody, ażeby stać się mogły należycie płodnemi, kiedy śnieżne płaszczyzny otaczające szczyty Montmartre muszą mieć słońce w tym samym celu. Wszystko logicznem jest w przyrodzie.
Kassander. Porządek zachwycający.
Gille. Bezmiar światowy.
Kassander. Dobroć Boska.
Gille. Niezbadana tajemnica.
Kassander. Wszystko się zgadza.
Gille. Wszystko wiąże się wzajem.
Kassander. Cudowna harmonja.
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/735
Ta strona została przepisana.