Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/736

Ta strona została przepisana.

Gille. Niepojęty myślą wytwór.
Kassander. Czytaj Talesa.
Gille. „Tales pater, Tales filius.“
Kassander. Czytaj Eudoxa.
Gille. Dobrze, lecz mówmy o czem innem.
Kassander. O czemże mówić chcesz?
Gille. O tobie, teściu.
Kassander. Lepiej o tobie zięciu. Czy pewnym jesteś otrzymania spadku po cioci Amenaidzie Lamponisse?
Gille. Jakto? Znasz pan nazwisko ciotki mojej?...
Kassander. Tak, znam je.
Gille. A jakim sposobem?
Kassander (uroczyście). Objaśnię ci to w kilku minutach, ale odpowiedz wprzód na zapytanie moje. Czy liczysz dotąd na owe sto pięćdziesiąt franków dożywotniej płacy?
Gille. A ty, mój teściu, czy zamierzasz jeszcze wydawać twoją dziewiczą córkę za mnie?
Kassander. Czybyś miał wątpić o mojem słowie, Gillu?
Gille. Co znowu! daleki jestem od podobnego zwątpienia.
Kassander. A to co ma znaczyć?
Gille. Że wiem o wszystkiem, stary głupcze!...
Kassander. A więc i mnie wszystko wiadome, młody intrygancie!
Gille. Zkąd wiesz?
Kassander. Nie potrzebujemy grać już w ślepą babkę; ciotka twoja Lamponisse obdarła cię do naga.
Gille. Za to też skromna córka twoja jest matką trzech, malców rodzaju męzkiego, z których najmłodszy, pan Benjamin, ma się o wiele lepiej.
Kassander. Zdrowszy jest?
Gille. O wiele, jak powiadam i rad jestem udzielić panu tak miłą nowinę.
Kassander. Kto zawiadomił cię o wyzdrowieniu wnuka mego?
Gille. Ten oto list... Kto ciebie, panie zawiadomił o śmierci mojej ciotki?
Kassander. Ten list.
Gille. Oddaj mi go, a ja oddam twój.
Kassander. Bardzo sprawiedliwie. Masz.
Gille. I ja zwracam. (Oddają sobie listy). W tej chwili, ponieważ znajdowano się przy zakończe-