rzywszy ręką w poziome drzwi wystające na kilka stóp nad powierzchnię gruntu:
— Szelest wychodzi ztąd, rzekł.
Zbliżył się Carmagnole.
— Rzeczywiście, odezwał się z kolei, głos zdaje się wychodzić z tej studni; a dodam, że to nic dziwnego, dla mnie przynajmniej, skoro to jest Studnia Gadająca.
Wielu z czytelników naszych nie wie zapewne o istnieniu Studni Gadającej, a nawet o ulicy tego nazwiska. Pospieszamy im powiedzieć, że ulica ta leży między Pocztową i Nową św. Genowefy, i że na rogu tej ulicy, na zakręcie w Pocztową, jest studnia zamknięta drzwiami poziomemi, która nadała jej nazwę.
W wiekach średnich, mieszkańcy tej dzielnicy, nigdy nocą bez dreszczów nie przechodzili tędy. Jakoż najodważniejsi mieszczanie, najzuchwalsi studenci świadczyli, że z tej otchłani wychodzą dziwne szelesty, głosy szczególne, śpiewy wykonywane w języku nieznanym. Innym razem słyszano huk olbrzymich młotów spadających na ogromne kowadła; innym jeszcze, brzęk łańcuchów, których ogniwa zdawały się całemi godzinami opadać na płyty marmurowe. Co większa, nietylko słuch doznawał przykrych wrażeń dla tych, co przechodzili przez ulicę albo mieszkali w bliskości tego piekielnego lochu. Wychodziło ztamtąd mnóstwo wyziewów zatrutych, mnóstwo miazmatów niszczących, trącących siarką i węglem; co w oczach pospólstwa dostatecznem było do wytłómaczenia rozmaitych zaraźliwych chorób i gorączek, srożacych się zwłaszcza w XIV. i XV. wieku.
Co powodowało ten szelest? co wydawało te zepsute wyziewy? Nie wiemy: podanie poprzestaje na przytoczeniu faktu, nie wznosząc się, a raczej nie zstępując do źródła. Tylko, jak to zawsze zdarza się w podobnych razach składano winę na bandę fałszerzy monet, mających schronienie w lochach łączących się ze studnią.
Ze swej strony, dusze religijne widziały w tem straszną groźbę i zarazem miłosierną przestrogę nieba, które pozwoliło, ażeby głos wycia potępionych dochodził aż do ziemi przez tę straszliwą studnię, służącą za przejście do piekła.
Jest rzeczą pewną, że studnia, z której wychodziły podobne odgłosy i która roznosiła podobne wyziewy, śmiało
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/754
Ta strona została przepisana.