Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/781

Ta strona została przepisana.

dzo szczęśliwy, jak się dowie o mordercy swych bratanków. Ależ to djablo interesujące.
I z narażeniem tajemnicy swego istnienia, pan Jackal wciągnął w nos znakomitą bryłę tabaki.
Mówca prawił dalej.
— Obaj oni przebyli szerokie morza i lądy, by pośpieszyć na pomoc w naszych zamiarach. Generał Lebastard de Premont oddaje na tę sprawę cały swój majątek, to jest miliony, a pan Sarranti, udostojniony całem zaufaniem króla Rzymskiego, upoważniony jest, by ułatwił jego ucieczkę...
Szmer radosny obiegł po zgromadzeniu.
— Ho, ho! szepnął pan Jackal, słuchajmy, słuchajmy.
— Otóż więc co postanowiono, i co obowiązany jestem oznajmić zgromadzeniu...
— A! rzekł pan Jackal, który nie mógł się powstrzymać od dowcipkowania po swojemu, choćby dla samego siebie, rozumiem teraz daczego tu tak czarno: znajdujemy się pośród węglarzy (carbonari)... Idźmy za nitką...
— Naszym zamiarem, prawił dalej mówca, jest porwać księcia, przyprowadzić go do Paryża, przybycie jego połączyć z zamieszką, po wszystkich placach i rozdrożach rzucić nagle jego imię tak potężnie popularne, i za pomocą tego imienia podnieść wszystkie serca, jakie wiernemi pozostały starej chwale francuskiej.
— Uf! rzeki pan Jackal, więc to ci ludzie nie byli tak głupi jak myślałem, kiedy krzyczeli: niech żyje cesarz!
— Książę, jak wiecie, mieszka w zamku Schönbrunn, gdzie wystawionym jest na wszelkiego rodzaju przykrości ze strony policji austrjackiej...
Szmer oburzenia przeszedł po zgromadzeniu.
— Masz tobie! rzekł pan Jackal, lżą policję księcia Motternicha! Że też ci ludzie nie uszanują niczego.
— Mieszka on na prawem skrzydle zamku, zwanem pawilonem Meidling. Wszelkie tam zbliżenie w porze nocnej jest surowo wzbronione, a nawet niepodobne: szyldwach stoi pod oknami księcia, nie dla honoru syna Napoleona, ale cha pilnowania więźnia austrjackiego...
Coś nakształt gniewnego ryku wydarło się z gromady sześćdziesięciu spiskowych.
— Z tej więc strony niepodobna było dostać się do księcia. Wiecie moi bracia, jak bezowocnemi były wszystkie